- W tej chwili przejazd kolejowy, który jest za nami właśnie się zamyka, oddziela połowę wsi od szkoły podstawowej, a drugą połowę od dworca kolejowego. Konieczność czekania w korku na otwarcie szlabanu powoduje, że wielu mieszkańców musi zdecydowanie wcześniej wyruszać w drogę, żeby dotrzeć na czas na pociąg, do szkoły, do pracy – mówi Witold Garstka.
Przez przejazd biegnie droga powiatowa, więc budowa wiaduktu będzie wymagała współpracy starostwa, gminy i PKP. Witold Garstka nie chce mówić, jakie koszty będzie musiała ponieść gmina. Tańszy wariant zakłada budowę wiaduktu na ulicy Mechowskiej, a nie w miejscu obecnego przejazdu, czyli na ulicy Swarzędzkiej. Nie wiadomo jednak, co wtedy z istniejącym przejazdem.