Część prywatnych żłobków straciła dofinansowanie z miejskiej kasy, a to oznacza, że całość opłat muszą pokrywać rodzice.
Tata 2,5 letniej Zosi, Marek Vogt - Goliasz mówi, że podwyżka jest ogromna: Do tej pory płaciliśmy 409 złotych (to była kwota z dotacją). Teraz ta kwota wzrasta praktycznie do 1100 złotych, a do tego trzeba doliczyć koszty wyżywienia.
Pan Marek podkreśla, że o nowej kwocie dowiedział się dopiero 2 stycznia. Urzędnicy wyjaśniają, że miejskie dotacje są przyznawane na rok i nigdy nie ma gwarancji, że dany żłobek wygra konkurs w kolejnych latach. Z miejskiej kasy Poznań dofinansuje w tym roku 1800 miejsc.
- Do każdego dołoży po 700 złotych - mówi Magdalena Pietrusik-Adamska, dyrektor Wydziału Zdrowia w Urzędzie Miasta. - Gdybyśmy te dotacje wiązali z konkretnymi dziećmi, to na stałe byśmy mieli wykluczone inne poznańskie dzieci, które nie miały wcześniej możliwości korzystania z dotacji. Teraz skorzysta z tego część nowych dzieci, a część z poprzednich lat.
Zdaniem urzędników problem dotyczy ponad 300 maluchów. O miejskie dofinansowanie na ten rok walczyły 74 żłobki. Dofinansowanie dostało 56 placówek.
W Poznaniu jest zbyt mało miejskich żłobków. Dlatego urzędnicy i radni zdecydowali dofinansować miejsca w żłobkach prywatnych. Radni zaproponowali kwotę 700 złotych, bo wtedy stawka dla w prywatnych żłobkach jest taka sama, co w miejskich.