Oszuści wykorzystali wizerunek dzielnicowego. Według nich miał zarabiać na bitcoinach
Oszuści wykorzystali zdjęcie dzielnicowego z Gostynia w mundurze, by namawiać do inwestowania w kryptowaluty. Tak twierdzi gostyńska policja.
Trzy i pół roku temu szef "komunalki", za namową prezesa klubu, na podstawie fikcyjnej faktury, zapłacił klubowi za usługę, której klub nie wykonał. W ten nielegalny sposób miasto dofinansowało klub sportowy. Obaj oskarżeni dostali wyroki grzywien. Nieprawomocny wyrok zapadł w sądzie w Środzie.
Klub szukał pieniędzy na dofinansowanie kobiecej drużyny piłkarskiej. Dlaczego strony nie załatwiły tego oficjalną dotacją z miasta? Sędzia Szymon Szmyt nie mógł tego pojąć.
Z niewiadomych przyczyn, których – szczerze powiem – nie rozumiem, trudno mi je pojąć, panowie wymyślili, że ta kwota wydatkowana zostanie z budżetu gminy na podstawie fikcyjnej umowy
– mówił Szmyt uzasadniając wyrok.
Dowody przestępstwa były niezbite.
Tutaj głównym dowodem, poza wyjaśnieniami, ponieważ oskarżeni zmienili linię obrony, dopiero na rozprawie przyznali się do popełnienia zarzucanych czynów, były podsłuchy prowadzone w ramach kontroli operacyjnej
– wyjaśniał sędzia.
Przestępstwo zagrożone jest karą do 10 lat więzienia. Sąd zastosował jednak nadzwyczajne złagodzenie. Prezesowi Polonii Środa zasądził grzywnę w wysokości trzech i pół tysiąca złotych, a szefowi komunalki – czterech tysięcy złotych.
Za złagodzeniem przemówiło naprawienie szkody (obaj oskarżeni oddali całą kwotę ze swoich kieszeni) oraz - jak uzasadniał sędzia - nienaganne dotąd życie ich obu.
Obrona chciała bezwarunkowego umorzenia postępowania i nie wyklucza apelacji. Prokuratora, który chciał dla obu oskarżonych kar jednego roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata - w sądzie dziś nie było. Po takim wyroku, jeśli on się uprawomocni, Jarosław P. przynajmniej na rok straci obecną pracę w urzędzie w Miłosławiu.
Oszuści wykorzystali zdjęcie dzielnicowego z Gostynia w mundurze, by namawiać do inwestowania w kryptowaluty. Tak twierdzi gostyńska policja.
Złodziej obrazu z poznańskiej galerii wciąż nieuchwytny. Praca malarki z Łazarza, Bogusławy Omelczuk, zniknęła z wystawy w Inkubatorze Kultury Pireus przy Głogowskiej.
Ewa Zgrabczyńska podczas spotkania z miejskimi radnymi odpierała zarzuty o złe traktowanie załogi oraz kłopoty ZOO z członkostwem w międzynarodowych organizacjach.