Z wielkiego rękawa w ciężarówce do wody trafiło prawie milion ryb.
Organizator akcji Sebastian Staśkiewicz z Fundacji Ratuj Ryby mówi, że ten odcinek rzeki jest najlepszy do zarybiania.
- To jest dobre miejsce z kilku powodów. Raz, że rzeka tutaj troszeczkę wolniej płynie, a poza tym jest to miejsce sprawdzone przez okręg wędkarski na podstawie poprzednich zarybień - tłumaczy.
Zarybianie Warty to próba uzupełnienia narybku w rzece po ubiegłorocznej katastrofie ekologicznej.
- Oddajemy rzece część tego, co jej wzięliśmy. To jest też przykład na to, że jak się chce i zdobędzie się partnerów - wszystko jest możliwe - cieszy się Sebastian Staśkiewicz.
Ryby do Warty trafiły również w Poznaniu - na plażach Rataje i Wilda. Są przymiarki, żeby takich akcji było więcej.
Na efekty dzisiejszego zarybiania będzie trzeba poczekać mniej więcej dwa - trzy lata.
Warta została zatruta ponad rok temu substancja owadobójczą. Z rzeki na odcinku kilkudziesięciu kilometrów wydobyto tony śniętych ryb. Postępowania w sprawie zatrucia cały prowadzi prokuratura i Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska.
Jacek Butlewski/jc/ada