NA ANTENIE: SRUBKA (2024)/SANAH
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Sprawa Alberta w sądzie. "Ten wyrok jest śmieszny"

Publikacja: 27.05.2019 g.17:23  Aktualizacja: 28.05.2019 g.11:41 Magdalena Konieczna
Poznań
20-letni Albert wracał ze świętowania urodzin na Starym Rynku w Poznaniu, kiedy został pobity i przejechał po nim samochód.
albert - Magdalena Konieczna
/ Fot. Magdalena Konieczna

Obrażenia były tak poważne, że po wypadku nie mówi, nie chodzi, do końca życia będzie potrzebował opieki innych. Dziś poznański sąd skazał sprawce pobicia na 3 lata bezwzględnego więzienia, a kobietę, która przejechała po nim samochodem - także na trzy lata. Według sędziego Dariusza Ratajczaka, to przede wszystkim oskarżona ponosi odpowiedzialność za obrażenia Alberta.

- Sąd nie daje wiary oskarżonej, że ona nie widziała leżącego pokrzywdzonego. Nie daje też wiary jej twierdzeniom, że wjechała w dziurę. Na podstawie opinii biegłych z dziedziny rekonstrukcji wypadków drogowych musimy przyjąć, że widziała, co się dzieje. Biegli też stwierdzili, że mogła rozpoznać ciało leżące na ziemi. Takim ludzkim odruchem powinno być, żeby się zatrzymać, zobaczyć, co się dzieje. Ona oddalił się z miejsca zdarzenia i nie udzieliła pomocy pokrzywdzonemu - mówił sędzia.

Prokurator Tomasz Jasiński, który dla oskarżonego chciał 12 lat więzienia za - jego zdaniem - usiłowanie zabójstwa Alberta - nie zgadza się z dzisiejszym wyrokiem.

- Oskarżony może nie chciał śmierci Alberta, to jednak przewidywał, że może tak się stać i się na to godził. Uważam, że widział światła nadjeżdżającego samochodu. Sąd mówi, że minęło 6 sekund nim to auto przejechało po Albercie, ale oskarżony po tych uderzeniach nie zrobił nic, żeby zapobiec tej sytuacji, żeby zapobiec najechaniu. Tak na dobrą sprawę, gdyby nie pomoc osób trzecich, to prawdopodobnie Albert by nie żył - mówił prokurator.

Ojciec Alberta - Przemysław Radomski nie krył rozczarowania wyrokiem.

- To zdrowia i życia Albertowi nie wróci. Ten wyrok jest śmieszny. Oskarżony za pół roku wyjdzie (półtora roku jest już w areszcie). Nie wiadomo, co zrobi za pięć lat. Znowu może kogoś pobije i znowu będą problemy. Zostawił Alberta na ulicy. Jakby go nie zostawił na ulicy, ściągnąłby, albo cokolwiek zrobił, to by nie doszło do tego, a druga sprawa, że oskarżona jechała po wypiciu alkoholu. Jakby nie piła wcześniej, to by też inna reakcja była. Albert do końca życia będzie inwalidą, a my cierpimy z tego powodu przez dwie osoby - mówił ojciec.

To nie koniec sprawy. Wyrok nie jest prawomocny. Można się spodziewać, że strony będą się od niego odwoływać, ale sprawa może się skończyć jeszcze jednym, oddzielnym procesem. Sąd postanowił bowiem powiadomić prokuraturę o możliwości spowodowania przez oskarżoną kobietę jeszcze jednego przestępstwa - wypadku, w którym ucierpiał Albert. Przy takiej kwalifikacji i założeniu, że oskarżona uciekła z miejsca wypadku, groziłoby jej nawet 12 lat więzienia. Prokurator już zapowiedział, że doniesienie sądu zostanie zbadane. W zakończanym procesie sąd nie mógł skazać kobiety za spowodowanie wypadku, bo takiego zarzutu nie było w akcie oskarżenia.

Oskarżonej nie było dziś w sądzie. Mężczyzna, który w październiku 2017 roku pobił Alberta, cały czas przebywa w areszcie.

http://radiopoznan.fm/n/KI5kBG
KOMENTARZE 2
Mariusz Marciniak
Mariusz Marciniak 28.05.2019 godz. 11:44
Ze by ciongnonc osoby nie peuno sprawne po sondach wstyt
Mariusz Marciniak
Mariusz Marciniak 28.05.2019 godz. 11:42
To mi pasuje