Małgorzata M. zginęła we wrześniu ubiegłego roku w mieszkaniu na osiedlu Sobieskiego w Poznaniu. Oskarżony zatrzymany po zabójstwie - niewiele pamiętał z tego, co się wydarzyło. W sądzie mówił, że przed tragedią wziął sześć porcji jednego z dopalaczy. Zeznał, że jakiś głos kazał mu zabić matkę. Przed sądem nie chciał jednak powiedzieć, co dokładnie słyszał. Pamięta tylko swoje słowa, jakby w odpowiedzi na słyszane głosy - idę zabić matkę.
Oskarżony teraz zdaje sobie sprawę, że był uzależniony od dopalaczy, chociaż wtedy wydawało mu się, że kontroluje sytuację. Biegły uznał, że mimo uzależnienia, Krzysztof M. może odpowiadać za swoje czyny. Oskarżonemu grozi dożywocie. Wcześniej odsiedział już wyrok za zabójstwo babci.