Do 2015 roku polskie miasta miały mieć gotową sieć kanalizacyjną w 95%. Gnieznu się nie udało dlatego urzędnicy postanowili... dopasować miasto do zasięgu kanalizacji. Opozycyjnym radnym się to nie podoba
Radni opozycji mówią, że sztuczne zmniejszanie aglomeracji gnieźnieńskiej, to absurd. - Nie spełniliśmy normy, więc zamiast rozbudować sieć, okrajamy teren objęty normą - mówi Krzysztof Modrzejewski ze Stowarzyszenia Ziemia Gnieźnieńska.
- Robimy to dlatego, aby nie płacić unijnych kar. Można przypuszczać, że kary zostaną przesunięte na gminy. Dlatego należy ograniczyć aglomerację do obszaru, gdzie 95% ścieków jest odbieranych przez miejską kanalizację - wyjaśnia wiceprezydent Gniezna Jarosław Grobelny.
Teraz w dokumentacji wszystko się zgadza, a budowa kanalizacji w dzielnicach peryferyjnych musi poczekać na lepsze czasy.