NA ANTENIE: DZIEŃ DOBRY WIELKOPOLSKO
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Czy szerokie koalicje rządowe skutecznie obronią się przed prawicą i ekstremizmem?

Publikacja: 11.01.2024 g.11:54  Aktualizacja: 11.01.2024 g.12:14
Świat
W ubiegłym roku w ważnych krajach europejskich, takich jak Hiszpania, Holandia i Polska, wyborcy zdecydowali oddać najwięcej głosów na partie prawicowe lub też populistyczno-prawicowe, jak określana jest na przykład Partia Wolnościowa (PVV) holenderskiego populisty Geerta Wildersa. Jednak ani w Hiszpanii, ani w Polsce partie, na które obywatele oddali najwięcej głosów, nie znalazły się w składzie rządu. W Holandii na razie nie utworzono jeszcze nowego rządu, ale także tu prawdopodobieństwo stworzenia szerokiej koalicji liberalno-lewicowej wydaje się obecnie bardziej prawdopodobne od ewentualnego rządu prawicowo-centrowego.
głosowanie urna wyborcza - Pexels
Fot. Pexels

Jeśli chodzi o Hiszpanię, to polityczna cena takiej koalicji wiąże się z trudnymi decyzjami. Prawie cztery miesiące po wyborach parlamentarnych niższa izba parlamentu w Madrycie zagłosowała głosami 179 do 171 za kontynuacją lewicowego rządu. W jego skład wchodzi lewicowa koalicja socjalistów (PSOE) i lewicowy Sojusz Alternatywny, z poparciem Baskijskiej Partii Nacjonalistycznej (PNV). PSOE Sáncheza podpisała w Brukseli porozumienie także z katalońskim Junts per Cat - Razem dla Katalonii (JxCat). Rząd Sancheza poparli również republikańska Lewica Katalonii (ERC), która rządzi Katalonią, baskijscy lewicowi nacjonaliści z EH Bildu, galicyjscy nacjonaliści i regionalna partia z Wysp Kanaryjskich.

Czynnikiem decydującym o reelekcji Sáncheza było poparcie dwóch katalońskich partii, którym obiecał on amnestię dla zwolenników niepodległości Katalonii. Z amnestii mają skorzystać w szczególności ci aktywiści, którzy byli ścigani przez hiszpański wymiar sprawiedliwości po nieudanej secesji Katalonii od Hiszpanii w 2017 roku. Chodzi tu głównie o kontrowersyjną postać  Carlesa Puigdemonta. Hiszpańscy Konserwatyści (PP), którzy wygrali wybory parlamentarne, zdobywając 33,05 procent głosów oraz prawicowa partia Vox oskarżają Sáncheza o złamanie prawa z powodu obiecanej ustawy amnestyjnej. Z drugiej strony Puigdemont ani myśli o okazaniu Sánchezowi lojalności, bo już krótko po zatwierdzeniu nowego gabinetu partia Puidemonta Junts zagroziła odrzuceniem przedłużenia trzech dekretów nadzwyczajnych, które miały wygasnąć pod koniec 2023 roku. Separatyści Puigdemonta domagają się renegocjacji decyzji rządu, które muszą zostać zatwierdzone przez parlament. Chodzi tu o złagodzenie skutków wojny na Ukrainie, inflację, obniżkę podatku VAT na żywność, bezpłatny transport lokalny oraz opłaty dla banków i dostawców energii. Eksperci już teraz wróżą, że koalicja upadnie zanim będzie ona w ogóle mogła rozwinąć skrzydła.

Powyborcza sytuacja w Holandii jest równie trudna, a scena polityczna tego kraju znajduje się obecnie w impasie. Dilan Yesilgöz, liderka liberalno-konserwatywnej Partii Ludowej na rzecz Wolności i Demokracji (VVD), ogłosiła już w wieczór wyborczy, że nie dołączy do gabinetu premiera Wildersa. Byłaby jednak gotowa tolerować rząd, który mógłby składać się z partii Wildersa, Rolniczego Ruchu Obywatelskiego i nowej partii centrowej Pietera Omtzigta. Jednak Omtzigt utrudnia rozmowy koalicyjne, co prowadzi do impasu politycznego w Niderlandach. Z drugiej strony gotowość do utworzenia koalicji liberalno-lewicowej ogłasza Socjalista Frans Timmermans, który chce rozmawiać z wszystkimi partiami poza Forum i PVV Geerta Wildersa.

Holenderscy politolodzy, analizując problemy wynikające z wygranej PVV w Holandii, patrzą na Belgię, gdzie niedługo wygrać może prawicowy i separatystyczny Vlaams Belang. W czerwcu Belgowie mogą oddać blisko 25 procent głosów na  flamandzki Vlaams Belang i w ten sposób właściwie uniemożliwić stworzenie ogólnokrajowego belgijskiego rządu. Obecnie rządząca koalicja, która składa się z siedmiu partii koalicyjnych, tzn. "Koalicja Vivaldiego", według sondaży może nie osiągnąć większości głosów w parlamencie. W samej Flandrii, która jest jednym z trzech autonomicznych regionów Belgii, mogłaby powstać koalicja Vlaams Belang i umiarkowanie nacjonalistycznego Nowego Sojuszu Flamandzkiego (N-VA) burmistrza Antwerpii Barta De Wevera, ale taka konstelacja nie mogłaby przełożyć się na resztę belgijskiego państwa, do którego należą także Walonia i region Brukseli.

Doświadczenia hiszpańskie i problemy, na które zanosi się w Holandii i Belgii, powinny być szczegółowo analizowane przez ekspertów w Polsce, ponieważ również tu powstała rządząca większość, która składa się z partii politycznych o dużym zróżnicowaniu. Podobnie jak w przypadku Hiszpanii koalicja ta powstała na zasadzie oporu przeciw partii konserwatywnej, którą jest Prawo i Sprawiedliwość. Czas pokaże, czy wyborcy zaakceptują koalicje rządowe, których członkowie ideologicznie i programowo mają ze sobą mało wspólnego, a powiązane są wolą niedopuszczenia od władzy partii, która wygrała wybory parlamentarne. Aby taka koalicja rządowa mogła funkcjonować, wszyscy jej członkowie muszą się wykazać dużą dyscypliną i lojalnością w stosunku do kierujących nią polityków. Czy te podstawowe warunki zostaną spełnione przez nową koalicję rządzącą w Polsce? Pokaże to zapewne przyszłość, która nieubłaganie zmusi rządzących do podejmowania trudnych i kontrowersyjnych decyzji, pod presją silnej opozycji w każdym momencie gotowej do przejęcia władzy. 

http://radiopoznan.fm/n/o7RnKb
KOMENTARZE 0