"Dlaczego edukacja żywieniowa w Polsce jest potrzebna?" - co wynika z badania, które zostało przeprowadzonego na zlecenie SGGW i sfinansowane przez Fundację Carrefour?
Wyniki ogólnopolskiego badania wskazują, że w regionie północno-zachodnim wykazano wyższą niż w innych regionach liczbę dzieci z nieprawidłową masą ciała – zarówno niedożywionych, jak i otyłych. Fakt ten może być spowodowany między innymi nieprawidłowymi nawykami żywieniowymi. W tym regionie większy odsetek dzieci niż w innych nie jada kolacji, a dzieci częściej jako przekąskę wybierają słodycze – są to zdecydowanie złe nawyki żywieniowe. Problem wymaga dokładnej diagnozy, bowiem w tym samym regionie wykazano wyższą niż w innych, liczbę dzieci oraz matek niesłodzących napojów, co powinno korzystnie wpływać na ich masę ciała.
Profesor Jadwiga Hamułka ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, która przygotowała raport, mówi że program ABC Zdrowego Żywienia realizowany jest w ośmiu miastach, m.in. w Poznaniu. Zdaniem profesor Hamułki na problemy z wagą dzieci wpływ ma naprawdę dużo rozmaitych czynników - problemem jest na przykład to, że nasze pociechy zamiast jeść kolację, jedzą późny obiad, często źle zbilansowany. To jednak tylko jedna z przyczyn.
- Często dzieci mają nieprawidłowy rozkład posiłków w ciągu dnia. Jedzą często słodycze, korzystają z barów szybkiej obsługi czy fast foodów i piją niezdrowe napoje. Ich otoczenie nie zdaje sobie sprawy, że najlepszym rozwiązaniem byłoby picie wody mineralnej. Nawet soki mają sporo kalorii - tłumaczy Hamułka.
Pamiętają Państwo zapewne ministerialne rozporządzenie, które ograniczało dopuszczalną ilość cukru czy soli w produktach sprzedawanych w szkole? Skutkowało m.in. tym, że dzieci i młodzież w szkolnych sklepikach nie mogły kupić chociażby drożdżówki. Słodkie wypieki do szkół w końcu wróciły, ale zdaniem prof. Hamułki - nie była to dobra decyzja.
- Bardzo źle, że w pewnym momencie zostało to cofnięte. Nawet przemysł przystosował się do tego, by produkować produkty z mniejszą zawartością cukru. Sprzedaż w szkole drożdżówek jest według mnie złe. Chodzi tu o wyedukowanie dzieci - uważa.
Wicedyrektor szkoły podstawowej numer 26 w Poznaniu Katarzyna Kubiak podkreśla, że w szkole dzieci nie mają możliwości kupienia niezdrowych słodkich czy słonych przekąsek. - Nie mamy sklepiku. Jest jedynie automat, w którym znajdują się tylko produkty zgodne z ministerialnym rozporządzeniem. Nie ma tu soków przekraczających dopuszczalną zawartość cukru ani słodyczy - mówi.
Dla zdrowia dzieci jedzących obiady w szkole, spore znaczenie ma to, jak są one przygotowywane w szkolnych stołówkach lub firmach cateringowych. Zdaniem prof. Hamułki, pożywne i zdrowe obiady, wcale nie muszą być niesmaczne. Uważa, że nastąpiła zmiana mentalności kucharzy gotujących dla dzieci.
- Zmieniło się dużo. Szkoliliśmy personel, zajmujący się żywieniem w szkołach i przedszkolach. Nagonka, która mówiła, że dzieci jedzą niesmacznie, bo nie solą, też była nieprawdziwa. Nie chodziło bowiem o jej wyeliminowanie, a ograniczenie do ilości zalecanej w diecie - tłumaczy profesor.
Kubiak mówi, że uczniowie SP nr 27 biorą udział w różnych lekcjach i pogadankach poświęconych zdrowemu odżywianiu. - Nasza szkoła przystąpiła do programu "Owoce i warzywa w szkole". Dzieci od "zerówki" do piątej klasy włącznie otrzymują warzywa, owoce i mleko. Są także prowadzone lekcje o prawidłowym odżywianiu - wylicza.
Z jedzeniem świeżych warzyw i owoców, które trafiają do dzieci, jest różnie. - Dzieci mają różne ulubione smaki. Jabłka z reguły schodzą, natomiast gdy pojawia się surowa papryka, pomidorki czy kalarepa - oczywiście wszystko pokrojone - już nie za bardzo. Dzieci nie są chyba do takich posiłków przyzwyczajone. Nie jedzą warzyw na surowo, co nas bardzo martwi. Bez współpracy z domami nie jesteśmy nic w stanie zrobić - mówi Kubiak.
Przekonywanie dzieci i młodzieży do zmiany przyzwyczajeń żywieniowych nie jest proste. Konieczna jest współpraca z rodzicami. - Mówimy o prawidłowym odżywianiu, prosimy rodziców, by śniadanie wyglądało tak, a nie inaczej. Nie zawsze jest tak, jak powinno być. Oczywiście próbujemy i namawiamy, ale ostateczna jest decyzja rodziców - dodaje wicedyrektor.
Dzieci jedzą obiady w szkolnej stołówce. - U nas działa na zasadzie cateringu. Oczywiście jadłospis musi być dostosowany. Próbujemy zmienić nawyki żywieniowe, ale nie wszystkie jesteśmy w stanie zmienić. Musi być też dobra wola dziecka, by miało ochotę spróbować czegoś nowego - tłumaczy Kubiak.
W ramach pełnienia władzy rodzicielskiej powinniśmy dbać o rozwój fizyczny naszych dzieci i ich zdrowie.
Czy liczymy kalorie, przygotowując posiłki dla dzieci? Czy w ogóle wiemy, co i gdzie zjadają nasze dzieci poza domem? Jaka jest ich dieta a jaka aktywność fizyczna? Zapraszamy do rozmowy na ten temat dziś o godz. 12.15 w audycji "W środku dnia". Prosimy dzwonić na numer 61 8 654 654 i komentować na portalu radiopoznan.fm.