Striuk powiedział w ukraińskiej telewizji publicznej, że nie można nazwać Siewierodoniecka miastem okupowanym. Rosjanom "udało się przejąć dość znaczną część" miasta i "niemal podzielić je na pół" - opisywał.
Jednak naszym żołnierzom udało się przegrupować, zbudować linię obrony. Teraz podejmują wszelkie działania, aby miasto znów było pod całkowitą kontrolą Ukrainy
- dodał.
Mer, którego cytuje portal Ukrainska Prawda, wyjaśnił, że "trwają pozycyjne walki uliczne, którym towarzyszą ciągłe ostrzały artyleryjskie".
Poinformował też, że na początku szturmu w mieście pozostawało prawie 13 tysięcy ludzi.
Ze względu na fakt, że ciągłe walki uliczne trwają trzecią dobę, ta ludność tam pozostała
- powiedział. Dodał, że "niewielką część" ludności Rosjanie "wywieźli przymusowo na obszary okupowane".
3 czerwca szef władz obwodu ługańskiego Serhij Hajdaj mówił, że Rosjanie opanowali prawie 70 proc. Siewierodoniecka, ale siły ukraińskie odbiły z tej części około 20 procent.
Przed inwazją rosyjską w Siewierodoniecku mieszkało ponad 100 tysięcy ludzi. W mieście działały zakłady chemiczne Azot, jedne z największych na Ukrainie. Po 2014 roku, gdy separatyści wspierani przez Rosję zajęli Ługańsk, Siewierodonieck był nieformalnym centrum administracyjnym tej części regionu, która pozostała pod kontrolą Ukrainy.