NA ANTENIE: W środku dnia
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

RECENZJA: Gary Clark Jr. – This Land (Warner Music)

Publikacja: 19.02.2020 g.10:18  Aktualizacja: 19.02.2020 g.10:23
Świat
Recenzja Ryszarda Glogera.
Gary Clark Jr. – This Land (Warner Music) - Okładka płyty
Fot. Okładka płyty

Tegoroczną uroczystość wręczania statuetek Grammy Award w Los Angeles, zdominowała 18-letnia piosenkarka Billy Eilish. Światowe media trąbiły przez parę dni o 5 statuetkach, które zdobyła ta drobna dziewczyna z zielonymi włosami. Oczywiście sukces niebywały. Przy okazji dziennikarze i komentatorzy z satysfakcją donosili, jakie to gwiazdy pokonała Eilish. Nikt jakoś się nie pofatygował, żeby pochwalić artystę, który także stanął na pudle. Gary Clark Jr. otrzymał 4 statuetki i to w tak różnych kategoriach jak Najlepszy Album Rocka i Najlepszy Album Współczesnego Bluesa. Dodajmy, za tę samą płytę, o której za chwilę.

Ośmielę się zauważyć, że sukces Clarka ma znacznie większą wagę artystyczną niż oszołomienie talentem Eilish. Jednak kogo może podniecać tryumf faceta, który już nie jest młodziakiem, bo jako 35. latek pasuje bardziej do kategorii seniorów. Nawet jak przy swoim nazwisku Clark, bezczelnie stawia skrót Jr. czyli junior. Oczywiście Gary Clark też był kiedyś cudownym dzieckiem. Jako 17. letni wirtuoz gitary bluesowej zasmakował niecodziennego wyróżnienia, kiedy burmistrz miasta Austin w Teksasie Kim Watson, ogłosił 3 maja 2001 roku dniem gitarzysty. A trzynaście lat później Gary Clark Jr. otrzymał po raz pierwszy Grammy Award. W tym roku dostąpił znowu tego wyróżnienia.

Warto przypomnieć jeszcze, że teksański nastolatek zauważony przez Clifforda Antone, właściciela słynnego klubu w Austin i wydawnictwa płytowego, błyskawicznie wdarł się w łaski wielkich gwiazd. Pochwały płynęły z różnych stron, od Jimiego Vaughana, B.B. Kinga po Kirka Hammetta z zespołu Metallica. Po wydaniu EP-ki Bright Lights Gary Clark Junior był już „przyszłością teksańskiego bluesa”, „najlepszym młodym gitarzystą”, trafił na okładki magazynów, zaczął grywać w filmie i - obok wielkich mistrzów sześciu strun – zagrał na Crossroads Guitar Festival w 2010.

To co Clark proponuje na płycie This Land jest wypadkową zainteresowań artysty bluesem, soulem, jazzem i południową odmianą hip-hopu. Przesiąknięty bez reszty starymi brzmieniami, lubi natarczywie sprzężoną, brudną gitarę elektryczną i miękki wokal. W piosence Pearl Cadillac śpiewa falsetem a zaraz w następnej When I’m Gone jak rasowy wokalista soulowy. Kilka razy na płycie słuchacz zastanawia się czy to ciągle ten sam artysta. A jednak Clark wystawia słuchacza płyty na poważną próbę, bez kompleksów skacząc po muzycznych gatunkach. Muzyk nie pieści swoich kompozycji, w których równie ważna jest improwizacja i dzika, agresywna solówka jak tekst i często chwytliwa melodia. Zmyłek i zwodów na miarę Messiego jest na tym krążku multum. Raz przyciąga uwagę hendriksowski riff, kiedy indziej nawiązanie do Lenny’ego Kravitza, Otisa Reddinga lub Steviego Raya Vaughana. W kilku z 16 kompozycji własnych, Clark śpiewa w najlepszej manierze Prince’a.

Jest na płycie trochę surowego, akustycznego bluesa np. nagranie Dirty Dishes Blues. Jednak bluesowi ortodoksi poczują niedosyt a może nawet frustrację. Dla większości jednak płyta Clarka to uczta jakich mało we współczesnej muzyce. Bo w końcu żonglując stylami, artysta przede wszystkim śpiewa na tej płycie o ważnych sprawach. To album o Ameryce 2020, opisany ostro w tytułowej piosence This Land. Gary Clark Jr. to nieprzeciętna osobowość muzyki, która w przyszłości jeszcze nie raz zagra coś znaczącego, nawet jeśli jakaś nastoletnia kometa przeleci mu przed nosem.

Ryszard Gloger

https://radiopoznan.fm/n/ZJPRbY
KOMENTARZE 0