Wiecie Państwo o czym mówię. Pierwszy raz usłyszałem Bonnie Raitt, Evę Cassidy, Katie Meluę, Melody Gardot, Madeleine Peyroux czy Beth Hart i wiedziałem, że chcę ich już słuchać zawsze. Oczywiście jest tych fantastycznych wokalistek znacznie więcej, lecz na potrzeby tego tekstu muszę się ograniczyć. Dlatego zamiast dać się wkręcać w marketing show biznesu, często szukam kobiecych talentów na własną rękę. Na szczęście w ubiegłym roku znowu znalazłem kilka. Pierwsza na liście jest Sierra Ferrell.
Na pewno nie jest aniołkiem z okładki jej plyty „Trail Of Flowers”, chociaż głos szalenie delikatny i o aksamitnej barwie mógłby to sugerować. Bardzo szybko pomyślałem o wieku Sierry Ferrell, kobiety w średnim wieku. Chciałem się dowiedzieć, dlaczego odkrywanie jej talentu trwało tak długo. Debiut płytowy dopiero w wieku 30 lat musi zastanawiać. Sierra Ferrell pochodzi z zachodniej Wirginii w Stanach Zjednoczonych, rodzice się rozwiedli, dorastała mieszkając z matka i siostrą w przyczepie. Często u młodego człowieka w takiej sytuacji, rodzą się marzenia o wielkim mieście, o karierze w Nashville albo nawet w Hollywood. Sierra Ferrell miała bardziej przyziemne plany, chociaż wspomnianą płytę „Trail Of Flowers” nagrała w Nashville.
Artystka tworzy własną muzykę i zestaw 12 piosenek jest jej autorstwa. To sztuka bardzo organiczna, w której splatają się różne wątki kultury z otoczenia piosenkarki. Pierwsze nagranie „American Dreaming” ma zadatki na przebój, słychać bardziej rozwiniętą stronę produkcji nagrań, chórki, klawisze i solo na gitarze steel. Jednak już do końca płyty konsekwentnie słuchacz obcuje z dźwiękami akustycznych gitar, skrzypiec, mandoliny. W każdym nagraniu Sierra Ferrell odsłania inny kącik swojej kobiecej wyobraźni. Słychać folk, country, a nawet bluegrass.
Piosenka „Chittlin’ Cookin’ Time In Cheatham County” przenosi w czasy bardzo tradycyjnej muzyki. Jest w tym nutka nostalgii do okresu, który można już tylko odtworzyć w zgrabnej piosence. Albo nagranie „Why Haven’t You Loved Me Yet” - w stylu country z lat 60-tych z solówką na „hawajskiej” lap guitar. Sierra Ferrel prezentuje na płycie naturalną umiejętność składania dźwięków w ładne melodie i może coś jeszcze bardziej cennego we współczesnej muzyce, odczucie świeżości.
Jedną z piękniejszych piosenek jest ballada „Wish You Well”, w której Sierra wspomina wygasłą miłość, ból jaki ją spotkał ze strony partnera. Na koniec dnia jednak pamięta o cudownych momentach i dlatego życzy ukochanemu wszystkiego najlepszego.
Te piosenki są trochę z innego świata, szlachetnych uczuć, optymistycznego widzenia świata, nie zdominowanego elektroniką i sztucznością relacji między ludźmi. Może ta autentyczność sprawia, że Sierra Ferrell tak wspaniale odstaje od większości piosenkarek sceny pop.