NA ANTENIE: HUMAN TOUCH [LONG VERSION]/BRUCE SPRINGSTEEN
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Trudniej pomagać Polakom na Ukrainie. Strona ukraińska chce opłat za przewóz darów

Publikacja: 20.12.2019 g.10:20  Aktualizacja: 20.12.2019 g.14:42
Poznań
Gościem Kluczowego Tematu - porannej rozmowy Radia Poznań był Piotr Szelągowski - prezes Wielkopolskiego Stowarzyszenia Kresowego.
piotr szelągowski - szelagowski.com.pl
Fot. szelagowski.com.pl

Krystyna Różańska-Gorgolewska: W Polsce od lat mieszkają Ukraińcy, a jak my wspieramy Polaków mieszkających na Ukrainie?

Piotr Szelągowski: To w ostatnich tygodniach dość trudny temat, podnoszony przez środowiska kresowe i nie tylko. Państwo ukraińskie i jego służby zaczęły robić problemy z darami od lat wysyłanymi na Ukrainę - głównie dla Polaków, ale obdarowanymi bywają też Ukraińcy zaprzyjaźnieni czy opiekujący się Polakami.

Może coś nie tak jest z tymi darami? Na styku obu państw kontrabanda funkcjonowała.

Ale trudno porównywać dary z kontrabandą. W skład darów wchodzą różne rzeczy, np. książki, czekolada, trochę chemii, rzeczy przydatne na stole wigilijnym. Co się okazało? Grupy od lat pomagające np. z Poznania miały bardzo duży problem żeby przewieźć dary - udało się to zrobić tylko częściowo - i to po skomplikowanej interwencji konsularnej. Dostałem też informację o czterech tirach jadących z Niemiec, które też zostały zatrzymane.

To mamy już parę takich przypadków.

Tak, to jest działanie systemowe. Tłumaczenie służb ukraińskich jest takie, że dary mają być nie przekazywane indywidualnie, ale przez organizacje, mają być skrupulatnie opisywane - jaka jest zawartość w środku, dary mają być poddane ocleniu. Nie możemy już wjeżdżać na teren Ukrainy, tylko dana organizacja, dla której dary są przekazywane powinna wysłać na granicę grupę odbierającą dary. Totalny absurd.

Sami obdarowani mają odbierać dary, a która ze stron miałaby uiszczać opłatę?

Prawdopodobnie darczyńcy. Wspieramy nasze środowiska na Ukrainie, które są niedofinansowane. Nie chciałem użyć słowa biedne. To nie jest też tak, że jeśli dary dostaną Polacy, to nie podzielą się z sąsiadem - Ukraińcem. Będąc na Ukrainie w 2009 roku miałem możliwość rozmawiania z ukraińską rodziną, opiekującą się Polską, zarabiającą zaledwie 700 hrywien, z czego 600 płaciła za wynajem mieszkania i zostawało jej 100 na przeżycie.

A jak żyją Polacy na Ukrainie? Jak wyglądają te święta? Katolicy święta mają w przyszłym tygodniu, a w części prawosławnej będzie to przesunięte.

Wielokrotnie o tym mówiłem, kiedyś był taki obyczaj, świadczący o dobrym współżyciu, że choinka katolików była przekazywana biedniejszym sąsiadom ukraińskim tydzień później. Piękny obyczaj - obchodzenie świąt przy tej samej choince. Gdyby nie te wszystkie sytuacje nacjonalistyczne - to pewnie trwałoby dalej. Chciałbym jeszcze wrócić do tego zatrzymania darów - uważam, że ze strony państwa powinna być szybka reakcja, jakiś protest, działania na poziomie ministerialnym. To woła o pomstę do nieba - ci ludzie, którzy od lat byli przyzwyczajeni, że dary spływały, teraz tych darów mogą nie dostać.

Jak długa jest tradycja przekazywania darów naszym sąsiadom?

Kiedy powstała niepodległa Ukraina, te związki kresowe były bardzo silne, związane np. z Lwowem. To naturalne, że gdy mieszka się w kraju bogatszym, to wspomaga się tych, którym się gorzej powodzi. Te święta będą na pewno bardzo smutne, bo polskie rodziny nie dostały wielu rzeczy z Polski.

Tam są też dary spożywcze. Jaki jest los żywności przetrzymywanej na granicy. To produkty z dłuższym terminem ważności, ale też pewnie nieprzetrzymywane tak, jak powinno być.

Część udało się przewieźć dzięki pomocy konsularnej, część trafiła do zaprzyjaźnionych księży w Przemyślu. Nie wiadomo, co z tym będzie. Czy zostanie to rozdane na terenie Polski innym osobom? Jeżeli dary nie mogą przejechać granicy to szkoda, żeby się zmarnowały.

Wspominał pan o pomocy konsularnej. Jak wygląda ta współpraca z tamtejszym konsulatem?

Tam się udało głównie dzięki temu, że pomoc jest już od dziesiątek lat. Dzięki temu jakieś znajomości powstały w naturalny sposób.

Odnosi się takie wrażenie, że to są działania, które udaje się przeprowadzić "na lewo", nieoficjalnie...

Jak się przyjeżdża do kogoś 20 lat z pomocą, to tamta strona wie, że wszystko jest formalnie w porządku. Pewnie w takiej sytuacji, komuś w konsulacie serce się krajało i pomógł.

Od wielu lat obserwuje pan politykę ukraińską, co jest pana zdaniem przyczyną takiego stanu rzeczy? [piętrzenie przeszkód polskim transportom dobroczynnym].

Moim zdaniem miękkość polityki polskiej w stosunku do strony ukraińskiej. Tu powinny być zdecydowane działania, tym bardziej, że strona polska nie ma sobie nic do zarzucenia. Ukraina działa na złość - nie przyjmowanie pomocy humanitarnej.

Co w takim razie możemy zrobić dla Polaków mieszkających na Ukrainie? Podobno jest ich coraz mniej.

To prawda, wszyscy, którzy mogli, już wyjechali do Polski. To pozytywne zjawisko, że nasi rodacy wracają do ojczyzny. Sam wysłałem bardzo dużo darów do szkółki niedzielnej w obwodzie chmielnickim - to jest za Zbruczem - mam informację, że brali te książki, żeby uczyć się polskiego. Na pewno te książki trafiały też do Ukraińców, bo oni także chętnie uczą się polskiego.

Czyli jest realny wymiar tej pomocy, która jest wielowymiarowa.

Tak. Teraz naprawdę czuję się rozgoryczony tą sytuacją [wstrzymywaniem polskich transportów humanitarnych]. Co możemy zrobić? Monitować tę sytuację - do naszego rządu, do naszych władz, żeby podjęły odpowiednie działania. Nie można tego tak zostawić, bo przecież np. dary żywnościowe mogą się tam zmarnować na tej granicy.

Pamiętajmy o Polakach na Ukrainie, Litwie i wszędzie, gdzie tylko Polacy żyją.

http://radiopoznan.fm/n/IynW6T
KOMENTARZE 0