Minęło trochę czasu i chyba na festiwalu Olsztyńskie Noce Bluesowe, wyskoczył zespół Blues Jumpers. Natalia już była panią Abłamowicz, śpiewała jeszcze lepiej, dojrzalej i potrafiła zawładnąć publicznością, kiedy tylko zaśpiewała standard Etty James „I’d Rather Go Blind”. Na płytach zespół Blues Jumpers wypadał bardzo dobrze, Dominik Abłamowicz już wtedy koncentrował się na grze na instrumentach klawiszowych. A teraz coś tak czarownego, płyta nagrana przez Natalię „Boogie Mama” Abłamowicz i jej szanownego małżonka Dominika Abłamowicza.
Proszę się przygotować na uroczy seans, swoistą podróż w czasie do czasów, gdy blues był naprawdę odruchem serca i emocji. Trzeba bardzo kochać muzykę, żeby zlekceważyć wymogi współczesnego rynku i skromnymi środkami zrealizować śmiałą koncepcję artystyczną. Takie płyty jak „Marriage Stories” prawie nie zdarzają się na polskim rynku muzycznym. Ona śpiewa, on gra na pianinie i harmonijce ustnej. To konwencja przedwojennego bluesa, wykonywanego przez „śpiewaczkę” z akompaniamentem pianistycznym. Absolutny ewenement.
Szesnaście nagrań, utwory autorstwa Abłamowiczów przeplecione 6-cioma standardami. Wszystkie są tak jednorodne w formie i stylu, że wydają się organiczną całością. Przy tym duet artystów jest w każdym takcie bardzo autentyczny i trudno ich złapać na jakimś przeskoku do współczesności. Duet cechuje dyscyplina, wszystko spięte w tradycyjne ramy ściśle określonej formy. Czuć dbałość o powściągliwość w doborze środków wyrazu. Duet wywołuje również klimat retro, poprzez pewną dystynkcję wykonawczą. W śpiewie Natalii Abłamowicz znaleźć można dużo kobiecego ciepła, nutki zalotności, ulotnego dramatyzmu. Czasem przebija się także ton brawury godny divy, znany z czasów „classic blues singers”, chociażby z nagrań Bessie Smith.
Pięknie płynie melodia utworu „You Call Everybody Sweetheart But Me” Snooksa Eaglina. Gdy pojawia się utwór własny „Och jak cudnie jest” słychać beztroskę, zachwyt życiem i każdą chwilą. Rytm boogie narzuca utwór Katie Webster „Everybody Likes To Rock And Roll”. Dominik Abłamowicz utrzymuje metrum, czasem stosuje w utworach obiegniki i lekkie zmiany tempa. Bardzo świeżo i naturalnie brzmi odkurzony przebój Elżbiety Mielczarek „Poczekalnia PKP”. Nawet detale takie jak delikatne załamania w głosie Natalii Abłamowicz, mają coś z teatralnego dramatyzmu tamtych czasów. Wokalistka wspaniale czuje frazę, cieniuje barwę i wabi kunsztownym wibratem. Słuchając utworu „Gloomy Monday” autorstwa duetu, trudno uwierzyć, że to kompozycja współczesna.
Rewelacyjna płyta. Gratulacje dla obojga wspaniałych artystów. Podziękowania dla wszystkich, którzy wsparli finansowo projekt.
Pozdrawiam!