Jest oczywiste, że 1 procentem podatku trudno obdarować wszystkich, którym chcielibyśmy pomóc. Jak wybieramy organizacje, do których trafi ta niewielka kwota? Czy nasz wybór jest świadomy? Czy zwracamy uwagę na te organizacje, które działają w naszym mieście, w naszym regionie? A może z wygody pomagamy tym, które znamy z telewizyjnych reklamówek? Czy system przekazywania 1 proc. powinien zostać zmieniony?
W zeszłym roku z jednego procenta zebrano prawie 400 mln złotych, w tym w Wielkopolsce 36 mln. Połowa puli trafia do kilkudziesięciu najbardziej rozpoznawalnych fundacji o zasięgu ogólnopolskim. Niewiele trafia do organizacji lokalnych - do naszych miast i regionu.
Jeden procent podatku na organizacje pożytku publicznego możemy przekazywać już od kilku lat. Po raz pierwszy robiliśmy to wypełniając PiT-y za rok 2003. To najprostsza forma pomocy organizacjom społecznym. Jesteśmy coraz bardziej solidni przekazywaniu 1 proc. Coraz chętniej, coraz więcej osób pamięta o dopisaniu odpowiedniej informacji na zeznaniu podatkowym. Ale pojawia się też jedno "ale".
Wokół instytucji jednego procenta pojawiło się wiele zjawisk, które dla wielu są zaprzeczeniem idei obywatelskiego, wspólnego pożytku. Zwracają na to uwagę przedstawiciele wielkopolskich fundacji i stowarzyszeń, w tym prezes Anna Nowak z poznańskiego Stowarzyszenia na rzecz Dzieci i Młodzieży z Porażeniem Dziecięcym "Żurawinka".
Okazuje się, że niewiele fundacji stać na kosztowne akcje promocyjne i reklamowe. Według danych z ubiegłego roku wzrosła liczba podatników, którzy złożyli wnioski o przekazanie 1% podatku należnego za 2010 r. (z 8,6 mln do 10,1 mln), natomiast zmniejszyła się liczba organizacji, którym udzielone zostało wsparcie (z 7 128 do 6 533 - o 600 mniej niż w roku poprzednim). Uległa obniżeniu średnia kwota przekazana na rzecz tych organizacji z 41 do 39 zł - ale to już zupełnie inna sprawa. Czy wiemy kogo wspieramy i dlaczego sugerujemy się tak mocno reklamą? Jak wiadomo, największe fundacje wydają spore kwoty na promocję i dlatego udaje im się ściągnąć jeszcze więcej pieniędzy.
Osoby działające w organizacjach pożytku publicznego mówią nieoficjalnie o biznesie, który zarabia na reklamowaniu, kreowaniu wizerunku i docieraniu do potencjalnych donatorów jednego procenta. Tymczasem wiele problemów rozwiązują organizacje stworzone przez pasjonatów, ludzi dobrego serca, a nie specjalistów od zdobywania pieniędzy. Ideą jednego procenta rozczarowani są miedzy innymi kaliszanie: Bożena Pietniunas z Towarzystwa Pomocy świętego Brata Alberta oraz Janusz Siwiński z kaliskiego Urzędu Miasta.
Już w zeszłym roku prezydent RP Bronisław Komorowski obiecał wesprzeć organizacje pożytku publicznego tworząc Narodowy Fundusz Obywatelski. Budżet państwa miałby dokładać złotówkę do złotówki przekazanej przez obywatela. Prace nad tym rozwiązaniem wciąż trwają. Doradca prezydenta Henryk Wujec nie ma prostego pomysłu na rozwiązanie nierówności wśród organizacji pożytku publicznego. Wujec, mówiąc o opiece zdrowotnej, nawiązał do kwestii tzw. subkont, czyli zbiórek na leczenie konkretnej osoby. Także wokół tego sposobu pojawiają się kontrowersje.Niektóre poznańskie organizacje próbują przebić się do świadomości podatników. Swego czasu na przystankach w Poznaniu można było zobaczyć uśmiechniętych podopiecznych Stowarzyszenia na tak. Pracująca w nim Renata Pudełko przyznaje, ze niektóre fundacje mają przewagę w zbieraniu funduszy:
Jeden procent to najprostszy sposób by pomóc tym, którzy spieszą pomóc innym. Lokalne organizacje często powstają z odruchu serca - trzeba komuś pomóc, załóżmy więc stowarzyszenie... Taka organizacja potem rozwija się, jeśli ma wokół siebie tych, którzy im w tym pomogą. Często walcząc o pieniądze, trzeba się pokazać. - Wcześniej nie myśleliśmy o promocji - przyznaje Renata Pudełko ze Stowarzyszenia na tak. Poznański specjalista od publicznego wizerunku Rafał Boruc zna problem, bo jest także ojcem niepełnosprawnych synów:
Zwraca uwagę, że fundacjom lokalnym potrzeba więcej odwagi, a do nas - podatników ma prośbę, by oprócz wpisania kilku dodatkowych znaków w zeznaniu podatkowych, poprzedzić je kilkoma dodatkowymi kliknięciami w internecie albo rozmowom ze znajomymi, żeby wiedzieć komu pomagamy.
Warto rozglądać się wokół! Wielu z nas jest jeszcze przed wypełnieniem zeznania podatkowego - zachęcamy do przekazywania jednego procenta swoich dochodów na lokalne organizacje pożytku publicznego. Na stronach poznańskiego Urzędu Miasta można znaleźć dane prawie 60 organizacji czekających na nasz jeden procent.
Czym się Państwo kierują wybierając organizację, której przekażecie swój jeden procent? Dlaczego nie są to lokalne fundacje i stowarzyszenia? A może trzeba zmienić system wsparcia? Dlaczego w tej kwestii nie jesteśmy lokalnymi patriotami i nie wspieramy organizacji pożytku publicznego działających na "naszym podwórku"?
W budowaniu bardzo obywatelskich postaw jest bardzo dużo pracy,i to nie w wymiarze że Pani Eli lub Jadzi należy przekazać na konto fundacji jakieś tam pieniądze ,gdyż przy okazji będzie przychylna z tego powodu że ma chody ... .Bo to jest chore i ostatecznie sprawia że Telewizja Centralistyczna ma wpływ na lokalne i osobiste decyzje, a mające podstawy w potrzebie serca i potrzebie czynienia dobra z własnej nieprzymuszonej woli ...
Jeżeli byłyby np. dwie organizacje A i B o "stosunku ważności" 60:40 (tak większość podatników podzieliłaby odpis - gdyby mogła) to stosunek zebranych kwot 90:10 i więcej nie budziłby zdziwienia. Tak niestety teraz działa ten mechanizm.
Rozwiązania są dwa:
podatnik mógłby podzielić kwotę 1% między różne organizacje (do realizacji chyba tylko w wersji elektronicznej zeznań),
podatnik losuje organizację stosując wagi stosowne do jego oceny wybranych organizacji, sposób złożony i raczej nie do zrealizowania
Zawodnicy STARTu reprezentowali nasz kraj na wszystkich igrzyskach paraolimpijskich.
Szczegóły: www.start.org.pl
Co wy na to ?