W zamian za pieniądze mieszkańcy mieli opuścić swoje lokale.
Taką propozycję dostał między innymi zeznający w piątek, 24 listopada, w poznańskim sądzie jako świadek lokator z kamienicy przy ulicy Niegolewskich.
Czyściciele pracujący dla nowych właścicieli budynku zniszczyli mu drzwi, wybijali okno, pod jego nieobecność mieli zmienić zamki w drzwiach, został też okradziony.
- Traktowali lokatorów jako patologię - mówi Anastazja Molga z Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów.
- A nie daj Boże jak gdzieś było jakieś zadłużenie, wtedy czyściciele bardzo się cieszyli. Właściciel proponował pieniądze zawsze, wszystkim lokatorom, to były takie kwoty - 1000 zł, 2000 zł, 3000 zł. To były takie pieniądze na odczepne, masz i "wynoś się" - dodaje Anastazja Molga.
W kończącym się procesie poznańskich czyścicieli zeznawał w piątek tylko jeden świadek, trzech nie dotarło. Obrona wniosła dziś o przesłuchanie jeszcze jednej osoby. Na salę rozpraw doprowadzono tylko jednego oskarżonego, drugi - przebywający na wolności - nie dotarł. Proces trwa od ponad czterech lat. Jest szansa, że zakończy się na początku 2018 roku.
Proceder czyszczenia poznańskich kamienic trwał kilka lat. Bardzo głośny przypadek miał miejsce w 2011 roku w kamienicy przy ul. Piaskowej. Później przez wiele miesięcy symbolicznym miejscem oporu wobec czyścicieli był budynek przy ulicy Stolarskiej, gdzie działał m.in. Piotr Ś. - jeden z oskarżonych.