Za groźby, które oskarżony kierował do pokrzywdzonej i jej rodziny, ma zakaz zbliżania się i utrzymywania kontaktów. Z 23-latką przez 15 lat, z jej rodziną przez pięć lat. - Zakaz zacznie obowiązywać dopiero, jak wyjdzie z więzienia - mówi pełnomocnik pokrzywdzonej Radosław Szczepaniak. - W mojej ocenie ten wyrok nie jest współmierny do tego, co oskarżony uczynił. Żadna kara nie przywróci mojej klientce zdrowia, ale może długoterminowa kara przyczyni się do tego, że nigdy więcej nikogo nie skrzywdzi - dodaje.
Sędzia Dorota Biernikowicz mówiła, że oskarżony działał ze szczególnym okrucieństwem. Zemścił się za to, że kobieta nie chciała się już z nim spotykać i powiadomiła policję o jego groźbach. Biegła psycholog uznała, że po oślepieniu, u kobiety wystąpił zespół stresu pourazowego, dlatego dalej się nie broniła - mówiła sędzia. - Zdaniem sądu tylko ten najwyższy wymiar kary - 20 lat - jest karą adekwatną do okoliczności, będzie stanowić sprawiedliwą odpłatę za to, co oskarżony zrobił. Pokrzywdzona nigdy już nie zobaczy swojego dziecka, nie zobaczy, jak dorasta, jak idzie do szkoły. Jest osobą młodą, ma 23 lata, a nie widzi, nie ma żadnych szans na poprawę jej stanu. Dostała rentę stałą z uwagi na utratę wzroku.
Grzegorz P. ma także zapłacić kobiecie 200 tysięcy złotych zadośćuczynienia. Tragedia wydarzyła się w październiku 2015-ego roku najpierw w piwnicy, a później mieszkaniu oskarżonego. 23-letnia kobieta nigdy już nie odzyska wzroku. Wyrok nie jest prawomocny. Obrońca oskarżonego najpierw chce się zapoznać z pisemnym uzasadnieniem, nim zdecyduje o apelacji.