Pierwsze decyzje w tej sprawie chcą przegłosować na wtorkowej sesji Rady Miasta Poznania. Radni chcą stworzyć dwa programy. Pierwszy ma być skierowany do osób, które korzystały z rządowego programu. Jak przekonuje radna Maria Lisiecka-Pawełczak, rząd zlikwidował ten program, dlatego samorząd musi pomóc około 100 parom w Poznaniu. - Te zarodki, które są zamrożone muszą przejść kolejne transfery, żeby można je było przechowywać dłużej. Natomiast drugi program budzi pewne kontrowersje, przeplatają się tu kwestie światopoglądowe, dlatego w głosowaniu nie będzie dyscypliny partyjnej w naszym klubie - dodaje.
Z drugiego programu mają korzystać osoby, które dopiero chcą zacząć procedurę sztucznego zapłodnienia. Miasto ma dofinansować zabiegi kwotą 5 tysięcy złotych. Według szacunków urzędników, w Poznaniu może tym być zainteresowanych około 300 par. Program miałby ruszyć w przyszłym roku.
Pierwszy z programów prawdopodobnie poprą radni PIS. - Jeżeli chodzi o dokończenie czegoś, co zostało rozpoczęte, to jest to po prostu mniejsze zło. Natomiast co do idei, to prezydent Poznania zajmuje się tym, czym nie powinien się zajmować - mówi szef klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości Artur Różański.
W przypadku drugiego programu radni PIS czekają na szczegółowe założenia. Niemal pewne jest jednak, że będą głosować przeciwko. Z naszych informacji wynika, że drugiego z programów z powodów światopoglądowych nie poprze też przynajmniej jeden z radnych Platformy Obywatelskiej.
Adam Michalkiewicz/szym