Dostał dwa lata więzienia i zakaz zbliżania się do swojej ofiary. Mężczyzna był sąsiadem dziecka. Często się nim opiekował. Kiedy sprawa wyszła na jaw, wieś stanęła za nim murem.
W czwartek podczas ogłaszania wyroku, na sali nie było nikogo.
- Sąd uznał, że mężczyzna dopuścił się czynów lubieżnych wobec dziewczynki. Oskarżonego uznaje za winnego popełnienia czynu. Wymierza mu karę łączną dwóch lat pozbawienia wolności i orzeka wobec oskarżonego środki karne w postaci zakazu kontaktowania się i w jakikolwiek sposób zbliżania się do pokrzywdzonej na odległość dziesięciu metrów przez okres ośmiu lat - mówiła sędzia Barbara Sabała-Bronś.
Proces toczył się przy zamkniętych drzwiach ze względu na dobro 4-letniej dziewczynki.
Uzasadnienie wyroku także było niejawne. Podczas ogłaszania wyroku oskarżonego nie było na sali rozpraw. Mężczyzna nadal przebywa w areszcie. Sąd zaliczył mu okres aresztowania na poczet kary. Wyrok nie jest prawomocny.