Związkowiec skierował sprawę do sądu i wygrał w pierwszej instancji. Tymczasem w obronie dyrektora stanęła większość pracowników.
Związkowiec został zwolniony za to, że wyszedł z zakładu bez zgody dyrektora. Tymczasem szef "Solidarności" od początku tłumaczył, że zawsze kiedy opuszczał firmę po to by załatwiać związkowe sprawy, wpisywał się do zeszytu i powiadamiał swojego kierownika. Sąd uznał, że związkowiec nie złamał prawa.
Tymczasem stojący po stronie dyrektora pracownicy twierdzą, że szef Solidarności nadużywał swoich uprawnień. - Wychodził kiedy chciał i robił co chciał - mówią.
Ani szef Sanepidu ani związkowiec nie chcą komentować sprawy. Nie wiadomo czy Jasiński złoży apelację. O jego ewentualnym zwolnieniu z pracy zadecyduje prezydent Konina, który czeka na uprawomocnienie się wyroku. Tymczasem pracownicy Sanepidu, którzy stoją po stronie swojego szefa mówią, że będą walczyć do skutku.
Józef Nowicki, prezydent Konina, zapowiada, że decyzja w tej sprawie może zapaść w przyszłym tygodniu.
Niestety, w firmie, w której pracuję jest mnóstwo takich związkowych darmozjadów z pensją 8-10 tys.