Zdaniem prof. Klaudii Borowiak z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, podczas chłodniejszych dni zanieczyszczenia mogły być większe, niż miałoby to miejsce bez społecznej kwarantanny.
Zakładaliśmy, że jak pozostaniemy w domu, to nie będzie ruchu samochodowego, nie będziemy się przemieszczać i nie będzie zanieczyszczenia powietrza, a tu się okazuje, że mogło być całkiem odwrotnie. Dni są ciepłe, noce są zimne, no to żeby dogrzać tylko tej nocy, to najczęściej uruchamiamy wieczorem kominek i stąd wynika to, że to zanieczyszczenie powietrza może występować w większym stopniu nawet niż przed koronawirusem.
Najwięcej zanieczyszczeń powietrza produkują domy jednorodzinne z własnymi źródłami ogrzewania. Różnica polega na tym, że domownicy, którzy nie wychodzą do pracy lub na uczelnie, palą w piecach także rano. Źródła niskiej emisji tworzą tak zwany "smog zimowy", na który transport drogowy i tak nie ma większego wpływu.
Obecnie jakość powietrza w Poznaniu jest dobra. Według prof. Borowiak teraz, wraz ze wzrostem temperatur i promieniowaniem słonecznym, pojawią się powstające ze spalin samochodowych zanieczyszczenia fotochemiczne. Większy ruch drogowy wytworzy więc tak zwany "smog letni".