Chcą zmiany ustawy o aborcji

Piątkowe popołudnie oraz wieczór i niedziela na Dworcu Głównym w Poznaniu i wokół niego - to dwa dni, które pasażerów PKP i MPK kosztują bardzo dużo... - tłok, kolejki, nerwy. Pasażerowie twierdzą, że dojeżdżają do Poznania przepełnionymi pociągami, potem tłoczą się na niefunkcjonalnym dworcu PKP, a po wyjściu z dworca mają problem z wejściem do tramwaju.
W piątki studenci wracają z Poznania do rodzinnych domów. Zatłoczone są tramwaje i autobusy jadące w stronę dworca. Potem dramat przeżywają pasażerowie kolei. Jadą w tłoku, wielu stoi w przejściach i na korytarzach. I tak jest od wielu, wielu lat. Pociągi wyjeżdżające w piątek z Poznania nie są wzmacniane dodatkowymi wagonami.
Z kolei w każdą niedzielę wieczorem jest ogromny tłok na przystankach przy dworcu. Wtedy studenci wracają z domów do Poznania. Przyjeżdżają zwykle w niedzielę wieczorem, bo w poniedziałek od rana mają zajęcia. Pasażerowie z trudem mieszczą się w tramwajach i autobusach. Wielu musi zostać na przystanku i czekać 20 minut na kolejny tramwaj. Sytuację pogarsza fakt, że wielu studentów ma ze sobą duże torby, walizki i plecaki.
Jak radzić sobie na poznańskim dworcu w piątki - gdy tłumy ludzi, wśród nich tysiące studentów - wyjeżdżają z Poznania i w niedziele - gdy wszyscy wracają?