Na razie nie chce rozmawiać o przerwanym rejsie. Żeglarz przerwał podróż dookoła świata po tym, jak jego jacht przewrócił się na Oceanie Indyjskim, złamał się maszt i stracił sterowność. Żeglarz ewakuował się na statek ratowniczy, dotarł do Port Elizabeth w RPA, a później z lotniska w Kapsztadzie przyleciał do Warszawy.
Bartek Czarciński nie chce mówić o przyczynach wypadku. Przyznaje, że najtrudniej było mu zatopić jacht "Perła", którą budował sześć lat. Na swoim fanpage'u napisał, że potrzebuje chwili czasu, żeby przygotować dokładny opis i ocenę tego wypadku. - Nie wszystko jest tak oczywiste, jak może się wydawać na pierwszy rzut oka. Dajcie mi 3-4 dni, a wyjaśnię, co się wydarzyło i jakie miało konsekwencje, a na wszelkie pytania i wątpliwości odpowiem bez owijania w bawełnę - zapewnił.
Bartek Czarciński wyruszył w samotny rejs dokoła świata bez zawijania do portów 4 czerwca. Planował opłynąć ziemię i pokonać 28 tysięcy mil morskich.
Danuta Synkiewicz/szym