W sierpniu ubiegłego roku dzieci porwały fale. Zbadaniem sprawy - oprócz prokuratury - zajęła się też Najwyższa Izba Kontroli. Teraz informuje o swoich ustaleniach.
Z ustaleń NIK-u wynika, że na plaży w Darłówku nie było pełnego wyposażenia w sprzęt ratowniczy. Brakowało rzutek ratunkowych, zestawów do nurkowania, łodzi, lin asekuracyjnych i kół ratunkowych.
Drugie niedociągnięcie, na które zwraca uwagę NIK to sposób podzielenia plaży na strefy strzeżone i niestrzeżone. 800-metrowy odcinek był przeplatany tymi strefami co, według pomysłu urzędników, miało sprawić, że ratownicy będą obserwować także miejsca w teorii niestrzeżone.
Izba ocenia jednak, że taka organizacja nie zapewniała jednolitego poziomu bezpieczeństwa na całym obszarze kąpielisk. I jeszcze jedno niedopatrzenie: tablice z informacją o zakazie kąpieli przy wejściu na kąpielisko "Darłówko Zachodnie" od strony falochronu powinny być na środku obszaru objętego zakazem.
- Nie zapewniały czytelnej informacji o obszarze, na którym wprowadzono zakaz kąpieli, a wręcz mogły przyczynić się do dezorientacji osób korzystających z plaży - mówi prezes NIK, Krzysztof Kwiatkowski.