Czy młodzi nauczyciele faktycznie są źle przygotowywani do pracy? Czy mają trudniejszy start niż ich koledzy jeszcze kilka lat temu? I kto ponosi później tego konsekwencje? Czy tylko uczniowie? Nauczyciel to, przynajmniej w teorii, zawód wyjątkowy i powinien być otoczony szczególna troską. Jak dziś są przygotowywani do tego zawodu ci, którzy marzą o wychowywaniu i uczeniu młodego pokolenia? Czy ci, którzy "niosą kaganek oświaty" dają sobie radę we współczesnej, polskiej szkole? Pamiętajmy, że jest to szkoła XXI wieku, czyli inna niż pamięta ją starsze pokolenie, chodzące do szkoły "za komuny", czy niedawno - w latach 90. Nauczyciel musi mieć pasję. Tylko jak ją wydobyć, żeby chciał się nią dzielić z uczniami?
Raport Najwyższej Izby Kontroli sprzed kilku tygodnie jest mało optymistyczny - młodzi nauczyciele, którzy rozpoczynają pracę w szkołach nie są do tego zawodu dobrze przygotowani. Taki jest wniosek NIK-u. Kontrolerzy rozmawiali między innymi ze studentami kierunków przygotowujących do pracy nauczyciela i okazało się, że w trzech na siedem skontrolowanych uczelni (w tym także jedna uczelnia poznańska), zaniżano wymiar godzin przedmiotów pedagogicznych i kierunkowych. W jednej z uczelni nie zapewniono praktyk nauczycielskich w wymaganym zakresie, a w trzech innych nie było odpowiedniego nadzoru nad ich przebiegiem.
Czy takie podejście do nauczania nauczycieli powoduje, że młodzi nauczyciele są gorzej przygotowani do pracy niż ich poprzednicy - jeszcze kilka, kilkanaście lat temu? I kto ponosi tego konsekwencje? Jak to się odbija na relacjach szkoła -uczeń, szkoła-rodzice? Zofia Hrychorowicz, dyrektor Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Poznaniu potwierdza wyniki raportu NIK. Jej zdaniem jest nawet gorzej!
Prawie połowa studentów przebadanych przez NIK stwierdziła, że zajęcia psychologiczno-pedagogiczne nie przygotowują ich dostatecznie do rozwiązywania problemów wychowawczych, z jakimi przyjdzie zetknąć im się w szkole. Studenci chcieliby zwiększenia liczby warsztatów np. z nawiązywania kontaktów, reagowania na trudne sytuacje albo rozwiązywania konfliktów. Zapytaliśmy co o tym sądzi Katarzyna Smużkiewicz, studentka 1 roku studiów magisterskich na filologii polskiej, która w przyszłości chce zostać nauczycielką. Jej zdaniem kandydaci na nauczyciela powinny przechodzić testy psychologiczne. Podobne do tych, które przechodzą, starający się o służbę w policji...
Nie wszyscy uważają, że młody polski nauczyciel napotyka tylko na przeszkody i jest pozostawiony sam sobie. Zofia Hryhorowicz z OKE mówi, że dziś nauczyciele nie tylko są nieprzygotowani do pracy z uczniami ale mają też często słabą wiedzę o swoim przedmiocie, że nauczyciele kończą studia bez wiedzy merytorycznej. Ale z tym nie zgadza się Anita Plumińska-Mieloch, dyrektor gimnazjum nr 1 w Luboniu. Jej zdaniem młodzi nauczyciele nigdy zaraz po studiach nie są przygotowani do pracy w zawodzie. Ale prawda jest taka, że przepisy dotyczące pracy nauczycieli powinny tez zostać zmienione. Młodych nauczycieli broni też Ewa Superczyńska, dyrektor Ośrodka Doskonalenia w Poznaniu. Jej zdaniem z nauczycielami jest jak z każdym innym zawodem. Dopiero praktyka czyni mistrza. Potrzebny jest system, który pozwoli młodym nauczycielom pewniej wejść do zawodu. Niestety, nie ma dobrego systemu szkolenia kandydatów na nauczycieli.
NIK w raporcie wskazuje też, że w Polsce działa niewystarczającą liczba publicznych placówek doskonalenia nauczycieli. Jest ich 118 i nie realizują znacznej części obowiązkowych zadań. Ośrodek działający w Poznaniu obejmuje swoim zasięgiem 13 powiatów województwa wielkopolskiego i rocznie szkoli się w nim około 30 tysięcy nauczycieli. Czyli mniej więcej jest to taka liczba, jaka naucza na jego terenie. Z tym, że część osób szkoliła się więcej niż jeden raz. Niewspółmierna do potrzeb jest też liczba nauczycieli-doradców metodycznych. We wrześniu 2011 r. na jednego doradcę przypadało przeciętnie 590 nauczycieli.
Podobne badanie przeprowadził też Instytut Badań Edukacyjnych w Warszawie. Tam jednak ankieterzy skupili się na nauczycielach z krótkim stażem. W badaniu sami przyznali, że nie potrafią utrzymać dyscypliny w klasie, brakuje im umiejętności prezentacji i występowania przed grupą, nie potrafią zaciekawić tematem lekcji i przedmiotem.
A co o współczesnych nauczycielach sądzą Nasi Słuchacze?
smutna rzeczywistość,mówiąca o tym że świętości ..., się nie rusza ani się nie kala .Na wyraz porównanie można to porównać z tacowym w kościołach.No bo każdy musi z czegoś żyć ... .Lecz jak dowiedzieć się namacalnie jak wygląda proces edukacyjny i kto z tego procesu musi korzystać dodatkowo,płacąc za dodatkowe lekcje,to już nie wiadomo i owiane to jest tajemnicą.Nie wspominając o tym ,kto dobrze a kto żle wykłada,czego wskażnikiem byłby odpis od podatku za plik paragonów fiskalnych od korepetytorów.
Smutno sumując ,że niedokończone reformy edukacji zmuszają do normalnych procedur fiskalnych.
Jedną z przyczyn dołujących oświatę (-jak można by to tak to nazwać),to trzęsawa polityczna jaka odbywała się przed tymi oświatowymi reformami, i po też ..
Nie wspominając o tym że stosuje się wiele nienormatywnych wybiegów poza normatywnym tokiem edukacji.Przykładem słynne udzielanie korepetycji,(za które wytykanie może mi grozić śmierć przez zlinczowanie)
bo to przecież spory zastrzyk pieniąchów na tzw fuchę ... .To owo można zaliczyć do wczesnych lat dziewiędziesiątych,a nie w XXI-wieku!.Jedyny nieopodatkowany i niefiskalny sposób na dorabianie ....Bo dziś biedna kioskarka za każdą gazetkę ,kwitkiem potwierdza odprowadzanie do fiskusa kilku groszy podatku.
A przecież oświata i nauczyciel, to wzór do naśladowania od pierwszych lat edukowania dzieci.Noo,nieee ....?
Na szacunek trzeba sobie zasłużyć, a nauczyciele to po prostu lenie i niedojdy. Nikt nie szanuje zera.
W mojej ocenie młodzi nauczyciele, którzy przychodzą do pracy do szkoły nie mają zielonego pojęcia o tym jak uczyć. Nie tylko nie mają podstaw metodycznych, ale także merytorycznych. O umiejętnosci pracy z uczniami trudnymi, to nie ma mowy. Mozna wyróżnić tu dwie skrajne postawy: pierwsza typu "biedne "dziecko one nie jest winne, że jest takie jakie jest, czyli nie wychowane, druga postawa- to jest "gnojek" trzeba go zniszczyć. Nauczyciele z pierwszej postawy często to są ci którym zakłada się kosze na śmieci na głowę, drudzy mają problemy z komisjami dyscyplinarnymi przy kuratorium.
Ale największym problemem polskiej szkoły nie są nauczyciele, tylko rodzice.
Wg nich, ich dziecko jest idealne, szkoła i nauczyciele chcą je skrzywdzić, a dziecko nie wychowane, nie zna podstaw życia społecznego, na jakikolwiek stres reaguje agresją.
Nauczyciele wg naszego społeczeństwa to darmozjady, którzy mają 2 miesiące wakacji i pracują tylko 18h tygodniowo.
Zapraszam wszystkich, którzy tak mówią na miesiąc do szkoły, zobaczymy czy wytrzymacie miesiąc z bandą rozwydrzonych dzieciaków, głupich rodziców i nie dacie komuś w pysk ani nie wyzwiecie wulgarnymi słowami.