- Wszyscy jesteśmy niewolnikami przekonań odzwierciedlanych w powiedzeniu "zastaw się, a postaw się". Od początku listopada nakręcana jest świąteczna atmosfera, które wiąże się z koniunkturą kredytową - mówi w rozmowie z Radiem Merkury psycholog Roman Pomianowski, twórca Programu Wspierania Zadłużonych. (cała rozmowa poniżej)
Osoby z problemami finansowymi mogą szukać wsparcia na Alejach Marcinkowskiego w Domu Trzeźwości w Poznaniu.
Piszący i opisujący prawdę i rawdziwe sytuacje, za mącicieli i prowokatorów.
No cóż, byłem TU już min. Żydem, komuchem, bimbrochlejem, Volksdeutschem, synem esesmanna i katem narodu (to wg. cenzora nie są słowa obraźliwe) więc przy nich mąciciel i prowokator brzmią prawie jak komplementy.
Pozdro tropicielu genez..
Nie będę pisał o powstaniu Solidarności,gdyż boję się radiowozów ,oraz bojówkarzy tłukących szyby w oknach.Lecz podejrzewam że powodem wprowadzenia Stanu Wojennego były kotlety mielone zamiast schab oszczaków lub pomyłka z spowodowana skierowaniem wędlin na stołówkę KC,zamiast do sklepów detalicznych.
Ten kto pamięta te tzw rybie białko powodujące zieloność w kiełbasach,ten będzie wiedział co to za świństwo było powodem wprowadzenia stanu wojennego.
No cóż trzeba było szukać w paczkach z zagranicy ,lepszych towarów,co się równało z podbieraniem "niebezpiecznych" produktów spożywczych,przesyłanych "nieszczęsnym bojownikom".
Zabrakło tylko mącicieli i prowokatorów by mieć podstawy do internowań.Jednego już mam o ile jest prawdziwy...
Przytoczę jego wypowiedzi i proszę porównać z poniższymi tekstami .Pod kodem 23,12,2012/11:39 jest wypowiedz oto taka cytuję:"Mojego zamknięcia na cztery doby nie nazwałbym internowaniem.Byłem przerażony widokiem tej hołoty prącej do władzy i pragnącej jej".I drugi cytat 16,12,2012/11:30 :"Mimo tego bawiłem się debilnie w roznoszenie zakazanej prasy chodż solidarniuchów unikałem".Za szczerość i odwagę należy się uznanie,za pozostałe czyny poddaję pod ocenę internautów ,oraz domowych historyków.,A emocje i nadmiar kalorii proszę wyładować w jutrzejszym biegu przełajowym.
Nie zasłabła, tylko zemdlała.
Zero zrozumienia dla szuki.
Oto przykład.
Była bieda. Dwoje bydląt na wychowaniu. Czyli ja i brat.
Tata – gorliwy katolik – alimentów nie płacił. Bombki się stłukły.
Matka – za grosze - kupiła jakąś nędzną choinkę i poszła do pracy. (Miała bilans, a była księgową)
Ja, jako dobry i zdolny syn ubralem choinkę we wszelkie drobne przedmioty jakie znalazłem w domu. M.in. w korkociąg, stare szczoteczki do zębów, grzebienie, wałki do loków, kluczyki, gwoździe, kapsle i – co było rarytasem – drobiny papieru toaletowego (ale nie używanego).
Na szczycie choinki, zamiast tradycyjnej gwiazdy lub szpica, umieściłem - przy pomocy plasteliny - sztuczną szczękę (góra i dół) zmarłej przd dwoma laty mojej ukochanej babci.
Widok był imponujacy i pozytywny, ale do dziś nie mogę zrozumieć, dlaczego matka - zobaczywszy to - zasłabła
Od kilku bowiem dziesiątek lat, zastanawiam się, JAKIEŻ TO - niezrozumiałe dla mnie – IMPERATYWY (to nie jest słowo obraźliwe) pchają miliony ludzi do tego, że z okazji katolickich świąt i w ogólnie przyjętym
i akceptowanym SZALEŃSTWIE, narażają się na śmierć czy kalectwo w wypadkach samochodowych
(zeszły rok: 7 zabitych, 97 w szpitalach), podeptanie, zgniecenie, pobicie czy okradzenie w pociągach.
Co by nie powiedzieć. Na jedno wielkie CIERPIENIE i MĘCZĘŃŚTWO!!!
A po co???
Ano po to, aby oddać się RODZINNEMU, WSPÓLNEMU, zdziczałemu i najczęsciej nieopanowanemu obżarstwu, mlaskaniu, ciamkaniu, potejemnemu puszczaniu gazów i rozpatrywaniu problemów typu:: Czy zeszłoroczny karp był lepiej lub bardziej przysmażony, albo czy kutia była bardziej twarda czy miękka itp.
Także po to aby, w towarzystwie nieświeżo pachnących, zaganianych i spoconych przygotowawczą harówką pań -gospodyń wieczoru - patrzeć (rozpatrując w/w problemy) z zainteresowaniem na to, czy dziadziowi "uszczęśliwionemu" Parkinsonem uda się trafić widelcem do japy czy też dziabnie się w oko?
Albo czy jego sztuczna szczęka zostanie w makowcu czy nie?
A może babcia, obdarzona przez Stwórcę Alzheimerem, pomyli krzesło z nocnikiem i rozluźniwszy zwieracze zapaskudzi mebel?
A może pijany wujek Żdzisiek zadławi się ością karpia lub przywali cioci? Nie! Nie!!!!! Nie!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Niestety takie klimaty budzą we mnie najwyższą odrazę i wolę, od dziesiątek lat, ten okropny, nadęty
i przereklamowany wieczór spędzać SAM.
Czego wszystkim normalnym i myślącym ludziom życzę.
Chrzciny, komunie, śluby czy pogrzeby, to prawdziwa eksplozja głupoty i najlepsze przykłady tego katolicko-polskiego zastaw się, a postaw......
Na szczęscie żadnych katolickich świąt nie uprawiam, więc ten obłęd i wszechobecna głupota są mi na szczęście obce.
I jak pisze bł. hetman. Staremu komuchowi wystarczy flacha bimbru i ogórek na zagrychę.