Ich nowe auta zostały ochlapane farbą podczas zleconego przez miasto remontu Wiaduktu Briańskiego. Samochody stały na parkingu przed firmą, gdzie mężczyźni pracowali. Nigdzie nie było tabliczek z ostrzeżeniem, że podczas robót mogą zostać uszkodzone. Sprawa wydawała się oczywista. Ten kto zniszczył karoserię samochodów, powinien za to zapłacić.
Tymczasem - jak się okazuje - nawet wyrok sądu w tej sprawie nie przesądza o tym, że pieniądze trafią do poszkodowanych. Winowajca zapadł się pod ziemię. Poszkodowani najchętniej wynajęliby prywatnego detektywa, ale ich na to nie stać.