NA ANTENIE: Klasyka na bis
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Lekarzu specjalisto! Gdzie jesteś?

Publikacja: 09.10.2012 g.12:25  Aktualizacja: 09.10.2012 g.12:30
Poznań
Idzie pacjent do lekarza specjalisty. Zanim dojdzie - mijają miesiące. Potem zamiast badania półgodzinnego - lekarz poświęca mu najwyżej kilka minut - bo inni czekają. Lekarze specjaliści są oblegani, dostęp do nich jest ograniczony. Dlaczego terminy wizyt są tak odległe, a czasu dla pacjenta mało? Czy mamy za mało lekarzy? To dlaczego nie kształcimy ich więcej? A może źle pomyślany jest cały system opieki zdrowotnej - stąd problemy?
Porady lekarza
/ Fot.

Jakie doświadczenia z szukaniem specjalistów mają Nasi Słuchacze? Do lekarzy jakich specjalności najtrudniej się dostać? W jakich powiatach Wielkopolski jest najtrudniej? Czy gorzej jest w mniejszych miejscowościach? Czy muszą Państwo szukać specjalisty w dużych miastach i jeździć kilkadziesiąt kilometrów?

Kardiolodzy i onkolodzy to obecnie najbardziej poszukiwani lekarze. Ich brak sprawia, że pacjenci na wizyty czekają miesiącami. Czy polskie uczelnie medyczne kształcą za mało lekarzy? Tyle się mówi, że uczelnie produkują bezrobotnych np. politologów czy filozofów, dlaczego więc nie kształcimy więcej lekarzy, skoro są tak potrzebni? Czy rośnie kolejne pokolenie lekarzy, którzy przejmą pacjentów?

A może dostęp do lekarzy jest niełatwy, bo za bardzo lubimy chodzić do specjalistów? Może - gdyby ograniczyć liczbę wizyt u nich, zastępując je wizytą kontrolną u lekarza rodzinnego - kolejki do specjalistów byłyby mniejsze? Żeby zdyscyplinować pacjentów, także tych, którzy zapisują się na termin i nie przychodzą na badanie, zaproponowano kiedyś wprowadzenie niewielkich opłat za zarejestrowanie się w gabinecie lekarza specjalisty.

Prof. Romuald Ochotny z Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu mówi, że utrudniony dostęp do specjalistów to także znak czasu - po prostu coraz więcej osób choruje na serce. Jeśli chodzi o kardiologów - to jest szansa na poprawę sytuacji, ale za...dwa, trzy lata, bo przyszli kardiolodzy właśnie się szkolą - mówi szefowa Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego prof. Janina Stępińska.

Kardiolodzy pracują nad większą dostępnością i zmianą systemu, ale równie zła sytuacja jest w onkologii. Ci lekarze, którzy przyjmują pacjentów, nie są w stanie poświęcić im dużo czasu.Onkolodzy nie mają czasu dla chorych, bo jest ich ciągle za mało. Tu sytuacja także może się zmienić, ale dopiero za kilka lat. Dlaczego? Pytanie tylko, czy chorzy na raka chorzy doczekają poprawy sytuacji i większej dostępności do specjalistów.

Kardiologia i onkologia to niejedyne deficytowe dziedziny. Brakuje też hematologów i tu - jak się okazuje - problemów nie dostrzega ministerstwo zdrowia. Najwięcej problemów ze znalezieniem specjalistów mają szpitale powiatowe. Można więc uznać, że lekarze specjaliści pilnie poszukiwani. Co w takiej sytuacji robi państwo? Czy liczba studiujących i kończących medycynę rośnie?

Co można zmienić w organizacji służby zdrowia? Jakie macie Państwo doświadczenia z szukaniem specjalistów i tak długo czekaliście na wizyty? Jak sytuacja wygląda w mniejszych miejscowościach? Czy musicie Państwo szukać specjalisty w dużych miastach i jeździć kilkadziesiąt kilometrów? Zapraszamy do dyskusji na antenie i w internecie.

http://radiopoznan.fm/n/
KOMENTARZE 2
paramedic 09.10.2012 godz. 12:41
Są problemy z dostępem do lekarza, bo za mało ich kształcimy. Za to przyjmujemy płatnych studentów z Tajwanu. A przecież bogaci rodzice lekarze chętnie zapłacą swoim dzieciom za studia. Tylko te studia - płatne - muszą być. Dlaczego żadna uczelnia prywatna nie uruchomiła płatnych studiów medycznych? Przecież mogłby być drogie! To dlatego, że lekarze bronią się przed pojawianiem się "nowych" i osób spoza środowiska lekarskiego w branży lekarskiej. Ludzie, którzy zostają lekarzami, a nie mają rodziców lekarzy to przypadki rzadkie, bardzo niewielu jest takich. Więc to kwadratura koła - lekarze ograniczają dostęp do zawodu, więc mają pełno klientów i dużo kasy, a jednocześnie nie ma konkurencji, bo każdy - nawet najgorszy lekarz - znajdzie pacjentów. Nie ma konkurencji, więc nie ma też spadku cen w usługach lekarskich - prywatnych. A poza tym lekarze pracują w czterech, pięciu czy siedmiu miejscach i bardzo często nie ma ich tam, gdzie powinni być. Unia Europejska i min. Gowin powinni się zająć deregulacją. W "usługach lekarskich" nie ma nic a nic wolnego rynku, jest tak jak było ponad 22 lata temu!
Grzegorz 09.10.2012 godz. 12:38
Temat rzeka.
W moim mieście jest tak.
7 na 10 lekarzy spóźnia się codziennie do pracy, przy czym spóźnienia często wynoszą więcej jak 30 minut.
Poza tym panie w rejestracji, rejestrują po kilka osób na daną godzinę, na kwadrans później znowu kilka osób i tak sięzbiera kilkanaście osób w ciągu godziny. Poowoduje to niepotrzebne napięcia i stresy.
Poza tym często lekarz nie wywołuje po nazwisku, czy numerku, tylko pacjęci wchodzą w kolejności jak przyszli, i często bywa tak, że więcej osób przyjdzie na pół godziny przed wizytą lekarza i wciskająsię przed ludźmi prawidłowo zarejestrowanymi.
Powinno być tak jak w urzędzie, bierzesz numerek i wchodzisz po kolei.