NA ANTENIE: W sportowym rytmie
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Malta - państwo mafijne

Publikacja: 23.10.2017 g.13:39  Aktualizacja: 23.10.2017 g.14:01
Poznań
O protestach i zamieszkach w tym państwie w felietonie Łazarza Grajczyńskiego.
flaga malta - Fotolia
/ Fot. (Fotolia)

W Valletcie, stolicy kraju, odbyły się masowe protesty skierowane przeciw klasie rządzącej, premierowi i służbom państwowym. Protestujący, częściowo powiązani z Civil Society Network - grupą organizacji pozarządowych - chcieli wyrazić swój gniew i solidarność z zamordowaną kilka dni temu dziennikarką, Daphne Caruaną Galizią, która zginęła w zamachu bombowym.

Na kilka dni przed śmiercią dziennikarka informowała policję, że otrzymuje groźby śmierci. W ubiegły poniedziałek, gdy wyjeżdżała spod swojego domu, jej samochód eksplodował. Śmierć znanej na Malcie blogerki i dziennikarski śledczej wstrząsnęła krajem i światową opinią publiczną. Premier Joseph Muscat poprosił o pomoc w sprawie śledztwa służby amerykańskie i europejskie. Wyznaczono też nagrodę w wysokości miliona euro dla każdego, kto poda przydatne w śledztwie informacje.

Na obecnym etapie wskazuje ono, że za zamachem mogą stać środowiska przestępcze. Najprawdopodobniej chodzi o mafię sycylijska, bo według wstępnych informacji stamtąd miał pochodzić morderca dziennikarki. To ciekawe spostrzeżenie, bo dziennikarka zajmowała się w swojej pracy głównie korupcją w szeregach rządu.

Cała sprawa ma jednak silny kontekst polityczny. O jego wadze przeświadczeni byli na pewno Maltańczycy, uczestniczący we wczorajszych protestach. Obywatele często otwarcie oskarżają rząd, że jeśli nawet nie maczał palców w śmierci dziennikarki, to ponosi za nią moralną i polityczną odpowiedzialność. Wielu uważa, że morderca musiał czuć się chroniony przez tych, którzy rządzą krajem.

Atmosfery nie poprawia niemrawa reakcja premiera oraz posty w mediach społecznościowych niektórych polityków rządzącej Partii Pracy. Daniel Zerafa, członek władz lokalnych z jej ramienia, napisał, że media zagraniczne źle portretują całą sprawę i zachowują się jak kolonialiści. Inni członkowie partii sugerowali, że dziennikarka nie może być uznana za ikonę wolności słowa, gdyż sama często świadomie atakowała ludzi, przekraczając dopuszczalne granice.

Sprawa jest o tyle poważna, że śmierć Caruany Galizii to nie był pierwszy taki przypadek na Malcie. Od początku 2016 roku wybuchło tam łącznie sześć bomb podłożonych w samochodach. Cztery zamachy zakończyły się śmiercią. W samochodzie dziennikarki - inaczej niż we wcześniejszych przypadkach - podłożono semtex. Może to świadczyć o tym, że sprawca chciał tylko zasugerować powiązania z poprzednimi atakami. 

Ostatni z poprzednich ataków miał miejsce w lutym tego roku. Zginął w nim Romeo Bone, znany policji człowiek powiązany z maltańskim półświatkiem,. Jego nazwisko wypłynęło w 2011 roku w związku ze śmiercią lokalnego biznesmena. Bone miał powiązania z mafią sycylijską i handlem narkotykami. Żadna z poprzednich ofiar nie miała natomiast związku ze światem polityki.

Caruana Galizia zasłynęła jako badająca powiązania korupcyjne ludzi władzy. Ujawniła m.in. związki żony premiera, ministra energii Konrada Mizziego, oraz szefa sztabu Partii Pracy Keitha Schembriego z rodziną Alijewów, która pełni władzę w Azerbejdżanie. Badała tzw. "panama papers", w których widniały nazwiska ludzi powiązanych z premierem Malty. 

Schembri miał m.in. sprzedawać milionerom z Rosji maltańskie paszporty w zamian za łapówki. Także on, wraz z żoną premiera i ministrem Mizzim, założyli niejawnie w 2013 roku firmę Egrant w tym środkowoamerykańskim kraju. Nastąpiło to kilka miesięcy po tym, gdy objęli swoje funkcje. Korzystali z pomocy prawnej firmy Mossacka Fonseca.

W 2017 roku na konta bankowe firmy Egrant wpłynęło milion dolarów z państwowej, azerskiej firmy Al Sahra FZCO, powiązanej z córką premiera, Lejlą Alijewą. Pieniądze te miały być spłatą pożyczki. Przeszła ona przez prywatny bank Pilatus na Malcie, którego prezes powiązany jest z Partią Pracy. Media nagrały go, jak w nocy wynosił z banku dokumenty. Firma córki premiera i Egrant miały konta w tym samym banku. Cały problem leży jednak w tym, że Egrant nie miał możliwości pożyczyć czegokolwiek firmie Al Sahra tak, aby w 2017 roku otrzymywać od niej jakikolwiek zwrot. Stąd zamordowana dziennikarka sugerowała, że była to tak naprawdę łapówka.

Syn blogerki Matthew Caruana Galizia - również dziennikarz śledczy, nagrodzony nawet za swoją pracę nagrodą Pulitzera - w swoich komentarzach po śmierci matki wskazywał na słabość instytucji państwa, które jak to określił, leży w "strefie wojny" między środowiskami przestępczymi z Sycylii i Libii. Siostra dziennikarki, Corinna Vella, która brała udział w niedzielnych protestach, zachowanie premiera określiła jako hańbę.

Sam premier po śmierci dziennikarki przyznał, że należała ona do jego największych i najsurowszych krytyków. Z tej racji była przez polityków rządzącej Partii Pracy oraz dziennikarzy powiązanych z nią wielokrotnie atakowana. Oskarżono ją o rzucanie oszczerstw i kłamliwe insynuacje. Politycy i biznesmeni, których oskarżała, wnosili przeciw niej sprawy do sądu o zniesławienie (w dniu śmierci miała ich 40). Dotyczyło to również Adriana Delii, szefa opozycji. Jej śmierć siłą rzeczy uderza w rząd i w państwo, które według protestujących jest państwem mafijnym, które nie potrafiło, lub nawet nie chciało jej obronić.

Odejścia ze stanowiska żąda się też od prokuratora generalnego Petera Grecha, który prowadził śledztwo w sprawie korupcji w rządzie, jednak tak (według protestujących), aby sprawę wyciszyć. Już w poniedziałek pojawiły się głosy mówiące, że śmierć dziennikarki to morderstwo polityczne. Odejścia premiera zażądał Delia, który oskarżył rządzącą od 2013 roku partię, że jej czteroletnie rządy to upadek państwa prawa.

Najmocniej temat korupcji uderzył w premiera Muscata na przełomie roku, gdy nawet wydawało się, że ujawnione wtedy informacje spowodują jego upadek. Premier zgodził się na objęcie go śledztwem, lecz nie zamierzał odejść. Wybrał wtedy ucieczkę do przodu, proponując przyspieszone wybory. Wygrał je, jednak minimalnie. Opozycyjna koalicja narodowo-socjaldemokratyczna (największa opozycyjna, centrowa Partia Narodowa i mała Partia Demokratyczna) posiada w parlamencie 30 z 68 miejsc.

Ponadto skandale korupcyjne premier przykrywał innymi tematami, promując dalszą liberalizację stosunków społecznych w duchu postępowym, np. sprawę małżeństw jednopłciowych, wprowadzonych latem tego roku, czy ustawy w zakresie tzw. identyfikacji płci. Katolicka Malta była przez Europę chwalona za ten socjalliberalny skręt, miał on jednak przykryć realne psucie się państwa od środka.

Do rozwiązania sprawy premier wyznaczył obecnego komisarza policji, Lawrence’a Cutajara, który jednak nie był w stanie rozwiązać spraw poprzednich pięciu zamachów bombowych.

http://radiopoznan.fm/n/Az6Uyj
KOMENTARZE 1
Rychu 24.10.2017 godz. 09:32
Biel i czerwień w barwach, a w państwie jeden wielki bajzel, złodziejstwo i niezwykła watykańska religijność.
Jakie to polskie i jakie nasze.