Dane dotyczące liczby wypadków na przejściach dla pieszych w okresie od stycznia do maja porównał portal brd24.pl, który zajmuje się bezpieczeństwem na drogach. W tym roku na pasach zginęło 61 osób, a w 2021 roku - 45.
"To nie jest uznanie racji tych, którzy mówili: nie zmieniajmy przepisów, bo piesi zaczną masowo ginąć" - mówi redaktor naczelny serwisu Łukasz Zboralski.
Od stycznia do końca maja ani jeden pieszy w Polsce nie umarł i nie zginął w wypadku dlatego, że wtargnął na pasy. Te rzeczy nie istniały. Za wszystkie te wypadki śmiertelne odpowiadali kierowcy. Za tylko pięć wypadków odpowiadali sami piesi i to były wypadki wyłączanie na przejściach kierowanych, gdzie piesi wchodzili na czerwonych świetle
- mówi Łukasz Zboralski.
Dziennikarz zajmujący się bezpieczeństwem na drogach zastrzega, że na początku ubiegłego roku w Polsce było więcej ograniczeń w mobilności związanych z pandemią, dlatego dane mogą być trudne do porównania.
Jednak jego zdaniem w naszym kraju konieczny jest lepszy nadzór nad wprowadzonym prawem, czyli policja powinna przeprowadzać więcej kontroli w okolicach przejść dla pieszych.
To oznacza też, że mamy w polskich miastach bardzo złe przejścia dla pieszych. Mamy przejścia bez sygnalizacji przez dwa, trzy, cztery pasy ruchu na raz i samorządowcy upierają się, że nie będą tego zmieniać
- dodaje Łukasz Zboralski.
Do ostatniego poważnego wypadku na przejściu dla pieszych doszło wczoraj w podpoznańskim Swarzędzu, gdzie na przejściu dla pieszych bez sygnalizacji auto potrąciło 17-latka. Nastolatek trafił do szpitala. 70-letni kierowca był trzeźwy. W niedzielę w Poznaniu pieszy zginął na chodniku. Kierowca wjechał na niego, bo nie chciał uderzyć w inny pojazd, który zatrzymał się przed pasami.
No, jeżeli piesi tak znają prawo jak autor tego zdania to się ofiarom nie dziwię.
A co do ofiar - oczywiście żadna, ale to żadna z nich nie przechodziła gapiąc się w smartfona?