Dla dziennikarzy to już koniec sprawy, bo sąd ze względu na niską szkodliwość społeczną czynu prawomocnie warunkowo umorzył postępowanie. Oskarżeni muszą jedynie zapłacić po 500 złotych na cele społeczne.
Dziennikarze w artykule „Gdy szef kocha inaczej” opisali sprawę właściciela firmy, skazanego za molestowanie seksualne pracowników. Opierali się na informacjach z akt sądowych. Zgodę na ich przejrzenie mieli, ale tylko na to. - Nie pozwalało im na to, by wykorzystywać informacje z akt, skoro proces toczył się z wyłączeniem jawności - podkreślała sędzia Ewa Taberska. Sąd podkreślał, że dziennikarze powinni wiedzieć, że informacji z tajnego procesu, nie można ujawniać. Dziennikarzy nie było na ogłoszeniu wyroku.
Redaktor naczelny "Wiadomości Wrzesińskich" Waldemar Śliwczyński mówi, że nie takiego wyroku się spodziewał. Zapowiedział, że redakcja będzie dalej się odwoływać. Jeśli zajdzie potrzeba - także do Trybunału Sprawiedliwości w Stasburgu. Utrzymanie wyroku - bohaterowi artykułu - otwiera drogę do ubiegania się o odszkodowanie od dziennikarzy.