W marcu narodowcy chcieli zorganizować turniej walki wręcz w dotowanej przez miasto hali. Prezydent chciał zablokować turniej. Według Jaśkowiaka, miały być na nim prezentowane zabronione przez prawo poglądy nacjonalistyczne. Turniej w końcu odbył się w szkolnej sali. Prezydent zapowiedział jednak, że miasto nie będzie udzielać dotacji narodowcom i tym, którzy z nimi współpracują.
- Jesteśmy narodowcami a nie rasistami, nasze poglądy nie są zakazane przez prawo. Chcemy przypomnieć panu prezydentowi, że jest on urzędnikiem, że jest dla obywateli, nie jest panem i władcą Poznania i nie on decyduje jakie poglądy polityczne są w Poznaniu dozwolone, a jakie nie. Jeżeli nasze poglądy mieszczą się w przyjętym dyskursie politycznym i nie są zakazane przez kodeks karny, to prezydent musi te poglądy tolerować, nawet jeśli ma inne poglądy - powiedział w porannej rozmowie Radia Merkury "Jest taka sprawa" współorganizator turnieju Wojciech Koźmiński z Młodzieży Wszechpolskiej.
Narodowcy powiedzieli, że nie chcą od miasta dotacji ale deklaracji, że "prezydent nie będzie nas dyskryminować". Według doniesień Gazety Wyborczej, na turniej walk mieli przyjechać nacjonaliści z Rosji i Francji, którzy mają tatuaże z symbolami faszystowskimi.
- Nie odpowiadamy za każdego, kto chce przyjechać. To jest wydarzenie otwarte, nikogo oficjalnie nie zapraszaliśmy. Mamy czyste sumienie, bo my reagujemy i gdyby jakiś neonazista np. z Niemiec by się tam pojawił na pewno zostałby wyproszony, to byłby najniższy wymiar sankcji - mówi Wojciech Koźmiński z Młodzieży Wszechpolskiej.
Jeszcze nie wiadomo czy i kiedy prezydent odpowie na list narodowców.
Maciej Kluczka/jc/szym
przerażające jest że po doświadczeniach II wojny ktoś jeszcze wyznaje taki światopogląd
Nie dawać się!