Do jej gabinetu zapukali policjanci, zatrzymali ją, by potem doprowadzić, a raczej dowieźć do sądu w Kościanie.
Lekarka nie jest osobą poszukiwaną ani oskarżoną nawet o najmniejsze złamanie prawa. Miała być tylko... świadkiem w procesie prowadzonym przez kościańską Temidą.
Leszczyńska lekarka w zakratowanym policyjnym radiowozie jechała razem z osadzoną w areszcie śledczym, którą policjanci eskortowali także do kościańskiego sądu. Relacja Jacka Marciniaka: