Teraz dyrekcja opublikowała nagrania z monitoringu i apeluje o pomoc w znalezieniu sprawców. Na filmie widać, jak na początku sierpnia w nocy trzech sprawców w kapturach i kominiarkach kamieniami rozbija szybę w oknie i wrzuca do środka butelki z łatwopalną cieczą i podpalonym lontem. Liczymy na pomoc mieszkańców - mówi dyrektor przedszkola Anna Rajska.
Apelujemy do wszystkich mieszkańców Świerczewa, okolic, Poznania, żeby zapoznali się z tymi nagraniami i być może ktoś rozpozna sylwetki osób albo będzie wiedział, albo po prostu skojarzy może kogoś. Będzie nam to bardzo pomocne w schwytaniu sprawców.
Śledztwo w sprawie podpalenia prowadzi policja. Na nagraniu widać też, jak sprawcy przed włamaniem, w ogrodzie przedszkola, przygotowują butelki z łatwopalną substancją. Dyrektor placówki Anna Rajska jest przekonana, że podpalenie było zaplanowane.
Było to zrobione celowo i z zamierzeniem i myślę, że nie byliśmy przypadkowym miejscem, które sobie sprawcy wybrali. Ktoś rzeczywiście świadomie i celowo chciał po prostu zniszczyć przedszkole.
Budynek po pożarze jest zamknięty. Trwają tam prace remontowe. Mają się zakończyć za półtora miesiąca. Placówka działa obecnie w innej lokalizacji.
Policja tłumaczy, że nie wyklucza żadnego motywu działania sprawców. - Cały czas wyjaśniamy tę sprawę - mówi rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak.
Na razie trudno jest określić jakieś konkretne motywy działania tych sprawców. Można by było sobie na pozór wyobrazić, że mogłyby to być jakieś tematy porachunkowe, ale jakie kłopoty mogli na siebie sprowadzić właściciele tego przedszkola, żeby takimi bandyckimi metodami ktoś się posługiwał. Jest to wręcz nieprawdopodobne. My w tej chwili nie przesądzamy o żadnej z tych wersji śledczych, które przyjęliśmy.
Wcześniej właściciele niewielkiego, prywatnego przedszkola nie dostawali żadnych gróźb. Nie było też żadnych podobnych zdarzeń - mówi rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak.
Nigdy wcześniej zarówno w mojej karierze jako policjanta, ale także moich kolegów, nie słyszeliśmy o tym, żeby w taki bandycki sposób były rozwiązywane jakieś spory konkurencyjne. Jest to wręcz sytuacja nieprawdopodobna. Nie otrzymaliśmy żadnych informacji, które by wskazywały na to, że właściciele tego przedszkola mają jakichkolwiek wrogów lub jakiekolwiek kłopoty, które mogłyby doprowadzić do tej sytuacji, którą obserwujemy na tych nagraniach.
Policja czeka na sygnały od mieszkańców. Te informacje, które do tej pory do niej dotarły, nie pozwoliły na zatrzymanie żadnej osoby.