Tak zdecydował prezydent. Oznacza to, że kierowcy przejeżdżający na "późnym pomarańczowym" nie muszą bać się nowej broni poznańskich drogowców.
Rejestratory zamontowano w ramach budowy systemu ITS. Wcześniej planowano, że pieniądze z mandatów pójdą na utrzymanie nowych i inteligentnych systemów sygnalizacji świetlnej. Nowa władza Poznania ma jednak inne zdanie. - Oczywiście jest problem osób naruszających przepisy i wjeżdżających na skrzyżowanie na czerwonym świetle ale sposób w jaki byliby karani mógłby się źle kojarzyć, jako restrykcje i zbytni fiskalizm, a od tego chcemy odchodzić - mówi wiceprezydent Mariusz Wiśniewski.
Rejestratory mają być używane do celów statystycznych. Będą zliczać ile samochodów przejeżdża przez skrzyżowanie. System zbudowano przede wszystkim za unijne pieniądze. W projekcie nie zapisano, że rejestratory muszą działać, więc dotacji unijnej miasto nie będzie musiało zwracać.
Podobny problem z odcinkowymi pomiarami prądkości , które sygnalizowana na nowej Grunwaldzkiej.
Ci urzędnicy co to sobie bokiem wprowadzili do projektu systemu powinni karnie wylecieć z urzędu, za trzepanie fuch.