Opiekunowie osób niepełnosprawnych zawieszają trwający od 40 dni protest w Sejmie. Szczegóły tej decyzji ogłoszą na konferencji prasowej o 14.30.
Jak powiedziała Informacyjnej Agencji Radiowej jedna z protestujących, Marzena Stanewicz, zawieszenie protestu to głos rozsądku.
- Będziemy na pewno go kontynuować - zapowiada Marzena Stanewicz.
Marzena Stanewicz mówi, że z jednej strony opiekunowie osób niepełnosprawnych czują radość, że opuszczą budynek Sejmu, bo po długiej rozłące spotkają się z najbliższymi, ale jednocześnie są przygnębieni. Podsumowała, że protestujący "nie wzięli się znikąd" i że ostatnie 40 dni to nie był czas zmarnowany.
Grupa opiekunów osób niepełnosprawnych i ich dzieci protestowała w Sejmie od 18 kwietnia. Zgłosiła dwa postulaty - zrównanie renty socjalnej z minimalną rentą z tytułu niezdolności do pracy oraz wprowadzenie 500-złotowego dodatku "na życie", zwanego też rehabilitacyjnym. Rząd przekonuje, że spełnił oba żądania. Zrównał rentę socjalną z najniższą rentą z ZUS. Zmiana spowoduje miesięczne podwyższenie świadczenia dla niepełnosprawnych o ponad 160 złotych, do kwoty niemal 1030 złotych miesięcznie. Parlament przyjął też, a prezydent podpisał ustawę, wprowadzającą szczególne uprawnienia w dostępie do świadczeń opieki zdrowotnej, usług farmaceutycznych oraz wyrobów medycznych dla niepełnosprawnych. Według rządu, przyniesie ona gospodarstwom domowym z osobą niepełnosprawną miesięcznie około 520 złotych oszczędności. Protestujący utrzymują, że ten postulat nie został spełniony, bo im zależało na 500 złotych w gotówce.
Z protestującymi spotkali się między innymi: prezydent Andrzej Duda, pierwsza dama Agata Kornhauser-Duda, premier Mateusz Morawiecki, rzeczniczka rządu Joanna Kopciński i były prezydent Lech Wałęsa. Z opiekunami niepełnosprawnych wielokrotnie rozmawiała minister rodziny Elżbieta Rafalska.