Przed południem kilkadziesiąt osób przeszło z placu Wolności na Stary Rynek. Po drodze przekonywali poznaniaków, że warto pomagać. - Niewiele potrzeba, żeby kogoś wesprzeć - przekonuje Patrycja Staniszewska ze Szlachetnej Paczki.
Często dajemy to, co dla nas jest oczywiste - krzesło czy biurko - mamy to w domach i dla nas to jest oczywiste, że te przedmioty są. Okazuje się, że są rodziny, gdzie tego nie ma i to nie jest taka oczywista bieda. Na pewno nie pomagamy rodzinom, które potrzebują wsparcia cały czas, które są roszczeniowe. Pomagamy ludziom, będącym w ciężkiej sytuacji losowej, np. przez chorobę czy śmierć bliskiej osoby.
W tej chwili w wielkopolskiej Szlachetnej Paczce działała około tysiąca wolontariuszy. Co roku przygotowują paczki dla potrzebujących po przeprowadzeniu wywiadów środowiskowych. Celem tych ostatnich jest rozeznanie, czego rodziny najbardziej potrzebują.