W siedmiu wielkolskich szpitalach lekarze rezydenci zrezygnowali z części dyżurów. Wypowiedzieli w umowach tak zwane klauzule opt-out, które pozwalały im pracować więcej niż 48 godzin tygodniowo. To kolejny etap protestu młodych lekarzy, którzy chcą pokazać, że w Polsce brakuje medyków, a ci, którzy robią specjalizacje w szpitalach, zarabiają za mało.
Sytuację w Wielkopolsce, jeśli chodzi o wypowiadanie umów przez lekarzy rezydentów, na prośbę ministerstwa zdrowia monitorują urzędnicy wojewody. - Nie ma powodów do obaw - mówi rzecznik wojewody Tomasz Stube.
- W województwie wielkopolskim klauzulę opt-out wypowiedziało do tej pory 96 lekarzy rezydentów. Sytuacja jest pod kontrolą. Z monitoringu wynika, że szpitale zapewniają ciągłość świadczeń. Sytuacja związana z wypowiedzeniami dotyczy 7 szpitali w Wielkopolsce - dodaje Stube.
W Wielkopolsce najwięcej lekarzy wypowiedziało klauzule w trzech poznańskich szpitalach: Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym, Klinice Ginekologiczno-Położniczej przy Polnej oraz w Szpitalu Wojewódzkim. Sytuacji przygląda się także NFZ. Na razie fundusz nie ma informacji, by jakiś oddział szpitalny miał być w styczniu zamknięty z powodu braku lekarzy.
- Na ten moment, na końcówkę grudnia, NFZ nie ma takich informacji ze strony szpitali. Ponieważ, gdyby był problem z zabezpieczeniem ciągłości świadczeń, czyli opieki całodobowej, to fundusz powinien o tym wiedzieć. Na ten moment nie mam takiej informacji od żadnego ze szpitali - mówi dyrektor wielkopolskiego NFZ Agnieszka Pachciarz.
Do tej pory tylko jeden wielkopolski szpital oficjalnie przyznał, że ma problemy z obsadzeniem dyżurów. To Szpital Wojewódzki w Poznaniu, który w przypadku braku lekarzy na SORze będzie korzystał z pomocy dyżurujących chirurgów.