O strajkach na Wybrzeżu jarocińscy robotnicy dowiedzieli się z radia Wolna Europa i rozgłośni Głos Ameryki. Leszek Dąbrowski był wtedy brygadzistą w zakładach Jaroma. Gdy dowiedział się o strajkach, razem z kolegami, wywiesił w zakładzie transparenty. Młodzi robotnicy nie przestraszyli się gróźb i małym fiatem w trzech wybrali się do Gdańska. Po rejestracji na Wybrzeżu powstawaniu Solidarności w Jarocinie towarzyszył wielki entuzjazm.
Leszek Dąbrowski do dziś działa w Solidarności i chociaż utrzymuje się z niewielkiej renty, a wiele spraw w Polsce widziałby inaczej, to miesięcy po Sierpniu 80 na pewno nie żałuje.