Elżbieta Wrzesińska-Żak straciła pracę i zwróciła się do Sądu Pracy. Ten zgodnie z procedurą proponował zawarcie ugody. Strony doszły do porozumienia. Zgodnie z nim dyrektor miałaby wrócić na stanowisko ale miasto nie musiało by jej płacić za czas zwolnienia dyscyplinarnego.
Sąd jednak uznał, ze treść ugody jest niedopuszczalna.- Po raz pierwszy spotkałem się z taką sytuacją, że strony porozumiały się co do ugody a sąd na to się nie zgadza - powiedzial nam broniący dyrektor mecenas Zbigniew Standar. I tłumaczy, że sama sprawa zwolnienia jego klientki jest skomplikowana, bo w kodeksie pracy nie ma przepisów dotyczących zwolnienia dyscyplinarnego dla osoby powołanej na dane stanowisko.
Teraz prawnicy będą się głowić nad treścią nowej ugody ale nie wiadomo, czy sąd nie dopatrzy się także tam niedopuszczalnych rozwiązań. Kolejną rozprawę zaplanowano na 18 września.