Oskarżona w swoim artykule umieściła fragment pracy profesor na stałe mieszkającej w Kanadzie. W sądzie do winy się nie przyznała. Tłumaczyła, że zamieściła fragment tekstu pani profesor - przez pomyłkę. Sędzia Mateusz Bartoszek nie miał wątpliwości, że do plagiatu doszło. - Pani doktor posłużyła się dorobkiem naukowym pani profesor, a tłumaczenie, że zapomniała się i zrobiła to przez przypadek, przeklejając fragment pracy, było tylko linią obrony - powiedział
Prokurator chciał warunkowego umorzenia sprawy na rok. Sąd ten wniosek odrzucił.
Grzywna to najłagodniejsza kara za plagiat. Nikogo - poza dziennikarzami - nie było na ogłoszeniu wyroku. Decyzja sądu nie jest prawomocna. Wcześniej uczelniana komisja dyscyplinarna ukarała panią doktor - upomnieniem.