Złodzieja zauważyli policjanci z patrolu. Wchodził i wychodził z budowy, niosąc coś w rękach. Zatrzymali go i wylegitymowali. Mężczyzna tłumaczył, że spaceruje, bo ma problemy ze snem. - Policjanci odkryli, że w pobliskim budynku doszło do włamania - mówi rzecznik poznańskiej policji Maciej Święcichowski.
- Mężczyzna początkowo się nie przyznawał. Na miejsce został wezwany technik kryminalistyki i przewodnik psa służbowego. Szybko odnaleźliśmy skradzione rzeczy, były tam między innymi dwie torby z laptopami, tonery do drukarek i dysk zewnętrzny. Z kolei w pobliskim śmietniku było porzucone ubranie pracownika ochrony. Mężczyzna przyznał się w końcu, że to on jest sprawcą tego włamania, ale nie tłumaczył w żaden sposób swojego postępowania - dodaje policjant.
43-letni mężczyzna to ten sam człowiek, który miesiąc temu ukradł z kościoła przy ul. Wronieckiej kielich mszalny. Oddał go jednak i napisał nawet list do proboszcza, w którym prosił Boga o wybaczenie. Na razie odpokutuje ostatni wyczyn w areszcie. Sąd osadził go w miejscu odosobnienia na trzy miesiące. Grozi mu nawet 10 lat więzienia.