Sąd nakazał prokuraturze wojskowej z Poznania uzupełnić akta sprawy m.in. o nasłuchy radiowe amerykańskiego wywiadu z dnia tragedii, protokoły pierwszych przesłuchań po niej, dokumentację medyczną pomocy udzielonej ofiarom ostrzału, przesłuchanie amerykańskich lekarzy udzielających pierwszej pomocy, uzyskanie opinii biegłych kartografów co do dokładnego usytuowania moździerza, z którego pociski spadły na wioskę.
Od podjętej z urzędu decyzji sądu nie można się odwołać. Nie oznacza ona, że po powrocie sprawy do sądu, proces trwający od lutego 2009 r., zacznie się od nowa. Wróci on bowiem do tego miejsca, w którym w czwartek został przerwany. Teoretycznie prokuratura może uznać niektóre z nakazanych czynności za niemożliwe do przeprowadzenia.
Jest to pierwszy w historii polskiego wojska proces za złamanie konwencji haskiej i zabójstwo cywili, nie biorących udziału w działaniach wojennych. Złamanie konwencji jest zbrodnią wojenną, ściganą zarówno przez prawo międzynarodowe, jak i polskie.
Wskutek ostrzału wioski przez polskich żołnierzy 16 sierpnia 2007 r. zginęło sześć osób - dwie kobiety i mężczyzna oraz troje dzieci. Trzy osoby, w tym kobieta w zaawansowanej ciąży, zostały ciężko ranne
Oskarżeni ostrzelali wioskę z wielkokalibrowego karabinu maszynowego, a następnie obrzucili ją granatami moździerzowymi, mimo iż - jak wskazuje prokuratura - mieszkańcy wioski ani nikt w okolicy nie stanowił zagrożenia. Na ławie oskarżonych zasiadło siedmiu wojskowych.