Gmina chciała wywieźć psy do owianego złą sławą schroniska w Wojtyszkach koło Łodzi. Członkowie stowarzyszenia nie zgodzili się na to. Organizowali adopcje, umieszczali psy w hotelikach i wynajmowali weterynarzy. Stąd 20-tysięczny dług. - Stoimy na skraju bankructwa. Nie wiemy co teraz stanie się zwierzętami, nie chcemy, żeby znowu zwątpiły w człowieka - mówi Marta Vogel-Miałkas, prezes "Łapy".
Wszyscy członkowie "Łapy" pracują charytatywnie. Dziś pojawiło się światełko w tunelu. Rozmowy ze stowarzyszeniem zapowiedział zastępca burmistrza Nowego Tomyśla, Wojciech Ruta.