Opiekowała się nimi między innymi Aleksandra Banasiak - pielęgniarka, który cały czas pracuje w szpitalu. - Ja tu mieszkałam, gdy rozległy się strzały po prostu założyłam czepek i fartuch i wyszłam ratować rannych na ulicach. Wtedy w szpitalu nie było wind. Rannych trzeba było nosić po schodach - opowiada.
Szpital zaczął działać w 1953 roku w budynku po ubezpieczalni. Od tego czasu wiele się zmieniło.
- Remontowane są kolejne piętra, a co roku w szpitalu przychodzi na świat ponad dwa tysiące małych poznaniaków. Mamy warunki do przyjmowania noworodków od 1500 gramów, czyli prawdziwych maleństw - mówi wicedyrektor Roman Miękwicz. Dzisiejsza gala kończy obchody jubileuszu szpitala.