Wyziębiony mężczyzna trafił do konińskiego szpitala. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. O tym, że wpadł do wody powiadomili ratowników inni wędkarze. Na brzegu szybko pojawili się strażacy ze specjalistycznym sprzętem, dojechała też karetka pogotowia. Zwodowano łodzie. W odległości około 300 metrów od brzegu zauważono mężczyznę trzymającego się zarośli. Był przytomny. Zajęli się nim ratownicy.
foto: archiwum Radia Merkury
to po co mu robili wentylację usta - usta ???
Który to raz kiedy to WĘDKARZ W POGONI ZA RYBĄ RZUCIŁ SIĘ W TOŃ ...
Ten dotrzymał i utrzymał się na poziomie ,z wiadomych powodów
Lecz nie do wszystkich zdążą dojechać z STRAŻACZKĄ
gdyż MEDUZA może być szybsza (z podwodnym okrzykiem "MÓJ CI ON!"