To wniosek z audytu przeprowadzonego przez Urząd Miasta Poznania. W jego wynikach czytamy, że pracowniczka ZKZL przekroczyła swoje uprawnienia, akceptując, że Lachor-Adamska bezprawnie zajęła mieszkanie po poprzedniej lokatorce, która zmarła.
Przypomnijmy: działaczka Platformy Obywatelskiej następnie wykupiła po obniżonej cenie lokal komunalny. Oświadczyła na piśmie, że nie posiada innego mieszkania, choć - według informacji "Głosu Wielkopolskiego" - posiada własny dom.
- Audyt wykazał, że nie doszło do przestępstwa. Sprawę oświadczeń w czasie tej kontroli można rozpatrywać jedynie z punktu naruszenia zasad etyki, a nie jako sprawę prawnokarną. W tym czasie ZKZL oczekiwał oświadczeń o stanie majątkowych wnioskodawców, których treść sam ustalał. Do ich złożenia nie zobowiązywały przepisy - mówi rzeczniczka Urzędu Miasta Poznania Hanna Surma.
Z wynikami audytu nie zgadza się były szef ZKZL Jarosław Pucek.
- Kiedy miasto sprzedaje mieszkanie w trybie bezprzetargowym, gdy bonifikaty sięgają 90%, według audytu w ogóle nie powinno pytać swojego najemcy, w jakiej jest sytuacji majątkowej. Według obecnych przepisów najemca, który podpisuje umowę z miastem, już nigdy więcej nie musi mówić, czy zarabia dużo, czy zarabia mało - mówi Jarosław Pucek.
Justyna Lachor-Adamska wytoczyła proces "Głosowi Wielkopolskiemu" za materiały zarzucające jej kłamstwo w oświadczeniu o stanie majątkowym. Sąd przyznał rację dziennikarzom.