Za nami pierwszy dzień zmian na kolei. Koleje Wielkopolskie podstawiały autobusy zastępcze, które kursowały między tymi dwoma miastami oraz bezpośrednio między Koninem a Poznaniem. Poniedziałek na kolei w Wielkopolsce można podsumować w dwóch słowach - było spokojnie, choć warto pamiętać o jednym - trasę zamknięto już po porannym szczycie komunikacyjnym. Rano pasażerowie jeździli normalnie, a już po kilku godzinach dość sprawnie przesiadali się z pociągów do autobusów. Podróż wydłużyła się o dobrych kilkadziesiąt minut. Informacje mogli znaleźć u kolejowych informatorów, których można było spotkać na stacjach i dworcach.
Autobusem można było przejechać bezpośrednio między Poznaniem a Koninem. Jeden z takich autokarów, choć zapowiadany w rozkładzie, nie odjechał sprzed Dworca Letniego, gdzie znajduje się przystanek. Pasażerowie byli bardzo rozgoryczeni, grozili nawet, że pojadą taksówkami, a rachunki wyślą kolejarzom. Odjechali godzinę później, z obawami, czy zdążą np. na pociąg z Konina do Kutna. Pociągi dalekobieżne, za które odpowiada spółka PKP Intercity, jeżdżą objazdami, podróż do Warszawy wydłużyła się o mniej więcej godzinę. Szczegółowe informacje dotyczące zmian w rozkładzie jazdy można znaleźć w internecie i na dworcach czy stacjach.
Według szacunków Kolei Wielkopolskich codziennie na odcinku Września-Konin jeździ ponad 7 tysięcy mieszkańców. Remont trasy do Warszawy potrwa dwa lata, dla pasażerów z Wielkopolski newralgicznych będzie pierwszych 13 miesięcy. Później ekipy remontowe przeniosą się na kolejny odcinek - z Konina do Kutna.
red