Moto-święconka w Orzechowie i Miłosławiu

Zresztą, sam obraz gry także nie był zaskakujący. Warta grała mocno wycofana, szukając swoich szans w kontratakach i po stałych fragmentach. W 12. minucie Zieloni mogli wyjść na prowadzenie, ale strzał Miłosza Szczepańskiego zatrzymał Filip Bednarek. W 34. minucie Kolejorz objął prowadzenie. Adrian Lis odbił piłkę przed siebie po strzale Jespera Karlstroema, a z dobitką zdążył Skóraś.
Jeszcze więcej działo się w II połowie. W 62. minucie z karnego w poprzeczkę trafił Mikael Ishak. Szwed skutecznie dobił swój strzał, ale zgodnie z przepisami sędzia gola nie uznał - dobijać strzały z "jedenastek" można tylko wtedy, kiedy piłka dotknie innego zawodnika.
W 88. minucie kapitan Lecha się zrehabilitował - świetnie podał do Skórasia, a ten podwyższył na 2:0. W doliczonym czasie szansę mieli także Zieloni, ale Bednarek obronił strzał z rzutu karnego Adama Zrelaka.
Bramkarz Warty Adrian Lis żałuje sytuacji w drugiej połowie.
Pierwsza połowa bojaźliwa w naszym wykonaniu, może pierwsze siedem minut graliśmy dobrze, ale potem Lech dominował. Druga połowa w naszym wykonaniu bardzo dobra, bo to my mieliśmy piłkę, my stwarzaliśmy sytuację, a piłkę meczową miał Maciej Żurawski, gdy trafił w Bednarka. Gdyby trafił do bramki, inaczej mogło się to potoczyć
- stwierdził Lis.
Zawsze mecze z Wartą są ciężkie, do jednej strzelonej bramki, czasem było 2:1, dlatego cieszymy się, że nie straciliśmy bramki, a zdobyliśmy dwie. Musimy punktować w ekstraklasie, żeby uciekać Pogoni i w miarę możliwości gonić czołówkę
- powiedział zdobywca dwóch goli Michał Skóraś.
Przed Kolejorzem teraz rywalizacja z włoską Fiorentiną w 1/4 finału Ligi Konferencji Europy. Warciarze z kolei zagrają w przyszły piątek w Ekstraklasie ze Śląskiem Wrocław.