„Ziemia jest dla nas wszystkich” - mówił Jakub Julian Ziółkowski podczas oficjalnego odsłonięcia swojego totemu, który przez najbliższy rok będzie stał przy Galerii Miejskiej Arsenał. Kolorowa, wysoka rzeźba to projekt, który powstał we współpracy z fundacją Voelkel z okazji 25-lecia jej istnienia. Jak skrzyżowały się drogi fundacji i Jakuba Ziółkowskiego? Co kryje się pod nazwą „Ziemia, której jesteśmy”? Z Karoliną Koziolek i Jakubem Ziółkowskim rozmawiał Julian Kozanecki.
KK: Dwa lata temu Jakub miał dużą wystawę w Krakowie. Odwiedził ją założyciel fundacji Voelkel pan Piotr Voelkel i był zachwycony. Tam też był totem – inny niż ten w Poznaniu. Poprosiliśmy artystę o wykonanie rzeźby specjalnie na Stary Rynek w Poznaniu. Była długa dyskusja z Konserwator Zabytków Joanną Bielawską-Pałczyńską, potem z Komisją do spraw Rzeźb w Poznaniu i w końcu artysta mógł przygotować rzeźbę „specjalnie dla tego miejsca”. Będzie stała około roku, ale niewykluczone, że skoro jest tak świetnie dopasowana, to uda się przekonać panią konserwator by została na stałe.
JK: Czy fundacja myśli o dalszej współpracy z Jakubem?
KK: Jesteśmy w nim zakochani. To artysta wyjątkowy. Na szerokie wody wypłynął jeszcze studiując. Reprezentowała go galeria Hauser and Wirth w Zurychu i pokazywała jego prace na całym świecie. Chcielibyśmy, żeby jego z Poznaniem trwał jak najdłużej.
JK: „Ziemia, której jesteśmy” co się pod tym kryje?
JZ: Jest tylko jeden świat, jedna Ziemia, a my jesteśmy uczestnikami życia, które kształtujemy. W pewnym sensie ta rzeźba do tego nawiązuje. A ponieważ jest w przestrzeni publicznej, to ważnej jest by była nie tylko osobistą wypowiedzią, był miała szerszy kontekst.
JK: Czy wkomponowanie dzieła w miejski krajobraz Poznania było trudne?
JZ: Zawsze trzeba przyjechać i dokładnie się rozejrzeć. Szczegółowo. Umysł wszystko koduje. Po jakimś czasie – może po tygodniach a nawet miesiącach – proces twórczy uruchamia się sam. W tym wypadku bardzo pomogła mi architektura Arsenału i chciałem do niej nawiązać.
JK: Ale czerpał Pan też z wierzeń...
JZ: Nawet nie tych „instytucjonalnych”. Mieszkam pod lasem, chodzę do niego i jeśli czerpię to tylko z tego w co wierzy drzewo czyli w ziemię i w deszcz, w co wierzy ptak czyli w wiatr. Ten przekaz jest prosty jeśli spojrzy się na niego w sposób kontemplacyjny – czy tak, jak należy patrzyć na sztukę. Podczas kontemplacji dostrzegamy sens o wiele głębszy niż ten, który znaleźliśmy po pierwszym rzucie oka, nawet jeśli wydaje się, że już zrozumieliśmy.
JK: Wygląda na to, że rzeźba spodobała się poznaniakom...
JZ: Mogę sobie życzyć tylko tego, żeby stała jak najdłużej w stanie w jakim jest.
(opr. AC)